22 lipca 2013

Rozdział 6

Zarówno Amelka, jak i Michał w ogóle nie spali, a mimo to nie czują zmęczenia. Z niedowierzaniem spoglądają w stronę okna. I chociaż wszystko powinno być teraz lepiej, to poranek, który nastał, wcale nie napawa ich optymizmem. Promienie słoneczne, które zaczynają wpadać do ich sypialni o dziwo nie są drażniące i denerwujące. Rozszalałe fale rozbijające się o piaszczysty brzeg jeziora, które przypomina w tej chwili morze, również nie przykuwają ich uwagi. Z każdą kolejną chwilą jeszcze bardziej męczą się z natłokiem myśli, które zgromadziły się w ich głowach tej nocy. I chociaż znajdują się w tym samym punkcie, są w takiej samej sytuacji, to jednak każde z nich dręczy zupełnie, co innego...
Amelka z poczuciem winy sięga po telefon i pomału pisze wiadomość do Dawida. Z trudem przychodzi jej sklejanie kolejnych zdań i nie pomaga w tym zakręcanie włosów na palcu. Widok uśmiechniętego zawodnika, którego zdjęcie widnieje na wyświetlaczu jej aparatu wywołuje na jej twarzy smutek. Dobrze wie, że tylko o nim powinna myśleć i to wyłącznie z jego powodu powinna zarywać noce. Żaden inny facet nie powinien siedzieć w jej głowie, a tym bardziej nie powinien to być Kądzioła. Każdy, ale nie on. Nie po tym jak bardzo ją zranił. Przez niego straciła wiarę w facetów i w miłość. Jednak nie da się ukryć, że od zawsze miała do niego słabość. A po wczorajszym tylko utwierdza się tym jeszcze bardziej. Niestety, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Wystarczyła zaledwie jedna rozmowa, jeden wieczór i to w dodatku nie do końca udany, a i tak ma pewność, że mogłaby ulec mu w każdej chwili. To nie w porządku. Nie w porządku nie tylko względem jej samej, ale przede wszystkim względem Dawida. Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia nie oszczędza w treści sms'a. Dopiero, kiedy wysyła wiadomość, zaczyna zastanawiać się czy nie przesadziła. W końcu nigdy nie wysłała brunetowi tak przesłodzonej wiadomości. Co więcej nigdy nikomu nie wysłała takiej wiadomości... Jest pewna, że chłopak nabierze podejrzeń, a już na pewno będzie wiedział, że coś jest nie tak... Chwilę później ze złością opiera dłonie na wielkim lustrze, które stoi w jej pokoju. Spogląda na swoje odbicie i nie może uwierzyć, że tak łatwo odpuściła. Sama nie wie gdzie podział się ten jej upór i stanowczość. Miała być nie ugięta. Nie rozumie, dlaczego nie umie być zła na Kądziołę. Była pewna, że to wszystko ma już za sobą, a tymczasem czuje jakby cofnęła się w czasie. Jakby nic się nie zmieniło. Jakby jej uczucia zostały schowane gdzieś w pudełku, a teraz brutalnie wygrzebane i z niego wysypane. Była pewna, że zapomniała, a wychodzi na to, że tylko tak jej się wydawało…
Natomiast Michał wciąż nie może odrzucić od siebie wspomnień. Całą noc w kółko myślał o tym, co było i analizował to, co zepsuł. Nie jest w stanie zrozumieć swojego zachowania. W głowie mu się nie mieści jak mógł być tak głupi... W dodatku nie ma na swoje zachowanie żadnego usprawiedliwienia. Jedynie mógłby zwalić to na wiek, ale przecież nie był już nastolatkiem, małoletnim gnojkiem, który postanowił zabawić się z siostrą przyjaciela, a 22-letnim chłopakiem, który był zakochany po uszy. Mężczyzną, który powinien wiedzieć, jak traktować dziewczynę. A tymczasem nie tylko zniszczył to, co łączyło go z szatynką, ale czuje jakby zniszczył i ją samą. Tego najbardziej nie może sobie wybaczyć.Nie może darować sobie tego, jak bardzo ją skrzywdził. Tyle by oddał, aby cofnąć czas...
Obydwoje nie zmrużyli oczu, obydwoje wrócili tej nocy wspomnieniami do wydarzeń z przeszłości i obydwoje postanawiają się z nią zmierzyć. Oczywiście, że każde na swój sposób... Łączy ich jedno - w tym samym czasie decydują się na prysznic, który ma przynieść ukojenie. Amelka jak zawsze na gorący - uspokajający, a Michał na zimny - otrzeźwiający. Stojąc nieruchomo, pozwalają, aby woda spływała z ich ciał. Zupełnie jakby miała wymazać z nich wszystkie myśli. Wszystkie problemy.
Nie chcąc się na siebie natknąć Michał jak nigdy robi przegląd portali społecznościowych i stron siatkarskich, a Amelka nadzwyczaj długo wybiera szorty, które będą pasować do jej białej bokserki. Zwykłe czynności, a jednak w tej sytuacji tak żałosne i tak dziecinne... I chociaż obydwoje doskonale zadają sobie sprawę z tego, jak właśnie się zachowują, to wmawiają sobie, że tak trzeba. To najlepsze rozwiązanie - przestrzeń i czas, który jedno chce dać drugiemu. Niedługo potem Kądziu spogląda na zegarek i unosi się z fotela. Odkłada laptopa na komodę i ostatni raz przegląda się w lustrze. Wszystko jak zawsze na swoim miejscu. Nienaganny wygląd, szkoda, że w środku panuje taki bałagan... Poprawia pojedyncze kosmyki włosów i chwyta za czapkę. W tym samym czasie Amelka ostatni raz przeciąga mascarą po swoich długich rzęsach. Zakręca ją i niechlujnie rzucą na łóżko. Cmoka do lustra, a kiedy dochodzi do drzwi bierze głęboki oddech. Obydwoje chwytają za klamki w swoich pokojach i uchylają drzwi - Michał zdecydowanie, Amelka nieco niepewnie. Robią krok w przód. A kiedy szatynka unosi wzrok i jej spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem Michała obydwoje stają jak wryci. Czy właśnie nie tego tak bardzo chcieli uniknąć? Stoją w ciszy. Jacy są? Speszeni? Zawstydzeni? Onieśmieleni? Na to wygląda, lecz w myślach nie mogą powstrzymać się od śmiechu. To takie żenujące...
- Cześć / Cześć. - mówią niemal, że jednocześnie, a wtedy na ich usta wkradają się delikatne uśmiechy. Oczy Kądzia zaczynają błyszczeć, a na policzku szatynki robi się uroczy dołeczek. Jeszcze przez chwilę stoją w ciszy, a kiedy w końcu postanawiają zrobić krok w przód i to robią jednocześnie. Stają sobie na drodze. Obydwoje robią krok w prawo, potem krok w lewo i znowu w prawo. 
- Spokojnie... Tylko spokojnie... - Amelka powtarza w myślach i oblizuje wargi, chcąc zachować powagę.
- Ogarnij się. - w tym samym czasie szatyn karci się w myślach, ale kiedy jego wzrok zatrzymuje się na jej ustach ponownie z trudem powstrzymuje się, aby się w nie nie wbić. Z każdą kolejną sekundą pełne wargi Amelki kuszą go coraz bardziej. Oczami wyobraźni widzi jak delikatne pocałunki, przeradzają się w coraz bardziej namiętne i zachłanne. Kiedy wyobraża się jak jak nabrzmiewają od podgryzania i skubania na jego ciele pojawia się gęsia skórka. Serce wali mu jak szalone i najchętniej przygniótłby ją do tej ściany. - Zapomnij. - powtarza sobie w duchu i próbuje doprowadzić się do porządku. Przymyka powieki, aby po chwili zapytać:
- Śniadanie?
- Czemu nie. - szatynka odpowiada pewna siebie. 
- No, to chodźmy. - przepuszcza ją gestem ręki. Niestety, brudne myśli nie odchodzą tak łatwo. I jak przystało na rasowego faceta, idąc za nią, jedynym na czym może utkwić wzrok jest jej... Pupa. Uśmiecha się chytrze, gdy dociera do niego, że kiedyś nią tak nie kręciła. Nie wie, że Amelka robi to specjalnie. Kusi go. Chce być przed nim kobieca i seksowna. Chce go ukarać. Chce, żeby żałował. Szatynka zaczyna igrać z losem. Zaczyna igrać z nim, ale przede wszystkim sama ze sobą...
Do kuchni wchodzą ramię w ramię. Razem podchodzą do lodówki i zaczynają zastanawiać się nad tym, co zjedzą. Zdezorientowani przyjaciele nic z tego nie rozumieją.

Nie będę kolejny raz Was przepraszać i się tłumaczyć, bo to chyba bez sensu :(. Chociaż może powinnam? (...) Powiem jedno – wraz z odejściem starego laptopa (i całej jego zawartości), odeszła również wena. Czy powraca? Mam nadzieję, że tak, ale pisać coś ponownie zniechęca i to bardzo… Chyba nie powinno to się tak wolno rozkręcać...
Jakieś plusy? Pomysł na coś nowego, coś niedługiego, coś co może wkrótce powstanie...

BUZIAKI dla Was za to, że wciąż chcecie to czytać ;) :* :* :*

Nowy rozdział również na Sparkle.

1 lipca 2013

Rozdział 5.

Przyśpieszony puls, mrowienie, a wręcz skręcanie w brzuchu, napływ gorąca, niemożność stania w miejscu, czasem dreszcze i zimne poty – wszystko to, co pojawia się wraz z nerwami przed ważnymi wydarzeniami. W tym przypadku obawa przed rozmową – czynnością zwykłą, którą wykonujemy codziennie nawet i po kilkanaście razy.  

Jednak czasami to, co wydaje się najprostsze okazuje się być najtrudniejsze… 

Zdenerwowany Michał przechadza się po pokoju Amelki w tą i wewte. Przebywał w nim tyle razy, a nigdy tak się nie czuł. Nawet wtedy, kiedy w lipcową noc zakradł się do jej pokoju po raz pierwszy. Minęło tyle lat, a tutaj nic się nie zmieniło. Nic poza nimi i poza emocjami, które im towarzyszą... Chodząc w kółko, próbuje ułożyć sobie w głowie słowo po słowie, co ma jej powiedzieć. Nigdy nie był dobry w wyznawaniu uczuć, w przepraszaniu, a co dopiero w przyznawaniu się do błędów. Najgorsze, że nie wie od czego powinien zacząć. I właśnie w tym momencie zdaje sobie sprawę z tego, co tak naprawdę tu robi. Wcale nie chce przeprosić jej za wczorajszy wieczór. Nie z tego powodu czuje się winny. Nie chodzi też oto jak oschle ją dziś potraktował. Przez ten cały czas chodziło mu zupełnie o coś innego, o coś znacznie większego. Zawsze chodzi o coś większego... Z zakłopotaniem przeczesuje włosy. Siada na brzegu jej dużego łóżka. Łóżka, na którym nieraz oglądali filmy, wygłupiali się i kłócili. Nieskazitelnie biała pościel, którą właśnie wygładza dłonią, przypomina mu o upojnych nocach, które w niej spędzili. Dłońmi pociera o uda i nagle podrywa się z miejsca. W myślach pluje sobie w brodę za to, jaki był głupi. Jak ma powiedzieć jej o swoich uczuciach? Jak powiedzieć, co tak naprawdę czuł 2 lata temu? Jak jej to wszystko wytłumaczyć? A co czuje teraz? Kolejne pytania, które pojawiają się w jego głowie.
Amelia wcale nie ma łatwiej. Para, która wciąż unosi się w łazience dodatkowo podnosi temperaturę jej ciała. Przerażona opiera dłonie o umywalkę i spogląda na swoje odbicie w lustrze. Bierze głęboki oddech, a po chwili jeszcze jeden i jeszcze. Drżącymi rękoma nakłada krótkie spodenki, a następnie bokserkę. Palcami roztrzepuje wilgotne włosy. Serce wciąż wali jej jak szalone. Odruchowo sięga po kosmetyczkę, a kiedy wyciąga z niej tusz do rzęs, odrzuca go z uśmiechem. 
- Co ja robię? – pyta sama siebie.
Po co się stroi? Wcale nie musi, a tym bardziej dla niego. W końcu nie kto inny jak Michał oglądał ja nieraz nieumalowaną. Co więcej zawsze naturalna podobała mu się bardziej. Na samą myśl o tym znowu zagryza wargę. Czemu o tym myśli? Czemu chce mu się podobać? Może specjalnie powinna się umalować? Zrobić mu na złość, pokazać, że już nie jest taka niewinna i naiwna. Jedyne słowo, które przychodzi jej na myśl to - dziecinada. Po chwili wychodzi z łazienki z kamienną miną. Opiera się o futrynę i wodzi wzrokiem za Kądziołą, który przygląda się fotografiom wiszącym na ścianie. Kiedy szatyn bierze do ręki zdjęcie, które rano przykuło i jej uwagę, podchodzi i staje tuż za nim. Kiedy do jej nozdrzy dociera jego zapach, który od zawsze uwielbiała, wszystkie nerwy uchodzą, a strach i niepokój przemieniają się w poczucie bezpieczeństwa. To jedno z uczuć, które zawsze kojarzyły jej się z Michałem. Od zawsze był fajniejszym bratem niż Kuba, lepszym przyjacielem niż każdy innych chłopak, niestety nie okazał się lepszym chłopakiem niż inny, na których trafiała...
- Kiedy to było… - mówi z uśmiechem na ustach, a na dźwięk jej głosu Michał odkłada zdjęcie na miejsce.
- Amelka ja… - ponownie się zacina. Patrząc w jej niebieskoszare oczy, ponownie nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa. Jej widok go rozczula. Jego mały Aniołek. Wygląda jeszcze piękniej niż kiedyś. Sam nie wie, dlaczego tak reaguje. W końcu minęło tyle czasu. Nie powinien mieć przy niej żadnych kłopotów, żadnych oporów, a już dawno nie był w towarzystwie dziewczyny tak bardzo zmieszany jak teraz.  – Przepraszam za…
- Nie to ja. – Amelka mu przerywa. – To ja przepraszam. Nie powinnam tak się zachowywać. – marszczy nos, co jest dla niego znakiem, że szatynka również się denerwuje. – Przykro mi z powodu nogi. To coś poważnego? – pyta skruszona i spuszcza wzrok.
- Mogło być gorzej. – szatyn bagatelizuje sprawę, przecież nie o tym chce rozmawiać.
- A co z Kubą? Gra z kimś innym? Jak długo będziesz miał przerwę? Nie powinieneś mieć jakieś rehabilitacji albo czegoś? – pyta jak nakręcona, nie dając mu nawet szans na odpowiedź. – Co u Ciebie?
- Po woli. – Michał unosi jej pobudek i posyła jeden ze swoich najczulszych uśmiechów. – Nie dałaś mi dokończyć. – jednak nie chcąc przeciągnąć struny, opuszcza dłoń. – Tak dawno nie rozmawialiśmy… Tyle czasu Cię nie widziałem…Tyle się wydarzyło... To wszystko, to... Ja... - duka, nie mogąc oderwać wzroku od jej pełnych, malinowych warg.
- Proszę Cię, nie wracajmy do tego, co było. – wypowiadając to, zmienia się jej spojrzenie. W jej oczach pojawia się smutek.
- Ale… 
- Wszystko się zmieniło. My się zmieniliśmy. - kontynuuje. - Dorośliśmy, dojrzeliśmy, zapomnieliśmy… - Milknie. Dlaczego to powiedziała? Nigdy nie zapomniała. Michał również nie zapomniał i z trudem powstrzymuje się, aby zaprzeczyć. - Nie powinniśmy tak się zachowywać. Kłócić się i w ogóle... - sama nie wie, co mówić. - Wszyscy chyba już zauważyli, a nie powinni...
- Masz rację, ale ja... Nie chcę się kłócić. 
- Ja też nie. - szatynka unosi wzrok i zatapia się w niebieskich tęczówkach Kądzia. - Brakowało mi Ciebie. To znaczy naszych rozmów, wygłupów... Tęsknię za Tobą... - mówi szeptem, nie wierząc w to jak szybko się do tego przyznała. Wystarczyła chwila przy nim i wszystko wróciło...
- A ja za Tobą, Aniołku. - Michał odpowiada z czułością i od razu mocno się w nią wtula. Amelce, aż uginają się kolana, gdy szatyn tak czule ją nazywa. Tylko on tak do niej mówił, a przez to wszystko wraca z jeszcze większą siłą. Bliskość. Zdecydowanie są zbyt blisko. Chociaż obydwoje tego potrzebowali, teraz nie wiedzą, co maja zrobić. Sekundy podczas, których tkwią w uścisku, dłużą się jak godziny, a oni stają jak osłupieli. - Myślisz, że możemy spróbować...
- Przyjaźni? - pyta niepewnie, wchodząc szatynowi w słowo.
- Przyjaźni... - odpowiada z nutką rozczarowania w głosie, choć w głębi doskonale zdaje sobie sprawę, że od czegoś trzeba zacząć.
Po takim wstępie dalsza konwersacja powinna przebiegać bez problemowo. Dwójka pogodzonych przyjaciół powinna próbować nadrobić stracony czas. Tematami powinni sypać jak asami z rękawa, buzie nie powinny im się zamykać, a policzki powinny ich boleć od śmiechu. Okazuje się jednak, że słowo przepraszam nie załatwia wszystkiego. Nie wymazuje przeszłości i nie burzy muru, który powstał. Cisza, której kiedyś nie było teraz jest krępująca i niezręczna, a o pogodzie nie chce rozmawiać żadne z nich.
- No, więc... - w końcu odzywa się Kądzioła. - Opowiedz o tym swoim Dawidzie. Skąd go wytrzasnęłaś? - chcąc rozluźnić atmosferę, wchodzi na kruchy ląd. 
- Skąd ta wrogość?
- On jest zupełnie inny... - dodaje po chwili i w ostatniej chwili gryzie się w język, aby nie wyskoczyć z tekstem, że w ogóle do niej nie pasuje.
- Inny od Ciebie? - Amelka nie wierzy, że wypowiada to na głos, a mina Michała jest nie do opisania. Najgorsze jednak, że to prawda. Dawid jest zupełnie inny i chyba właśnie dlatego Amelka z nim jest. Nie chciała, aby coś, a tym bardziej ktoś jej o nim przypominał... - A Ty? Spotykasz się z kimś?- pyta od razu, czując jak rumienią się jej policzki.
- Można tak powiedzieć. - Michał odpowiada niechętnie. Widać, że nie chce rozmawiać o Iwonie. 
- Może lepiej powiedz skąd Ty ją wytrzasnąłeś, skoro wszyscy tak się cieszą, że nie przyjechała... - w głosie Amelki słychać wyższość i zadowolenie. W końcu jej chłopaka wszyscy polubili. Dopiekła Michała, chociaż wcale nie chciała.
- To chyba nie jest najlepszy temat.... - zauważa po chwili szatyn.
- Sam zacząłeś, ale masz rację... 
Ponownie zapada cisza. Ponownie czują się niezręcznie i nie są w stanie na siebie spojrzeć. Chyba obydwoje się przeliczyli, bowiem mur jest za wysoki, aby go przeskoczyć od tak... Na wszystko musi przyjść pora. Na wszystko trzeba zapracować, ale w końcu nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. 
- Pójdę już. - mówi Kądziu,gdy wstaje z łóżka.
- Dobranoc. - Amelka wzrusza ramionami, zdając sobie sprawę, że wszystko potoczyło się nie tak jak miało.
- Dobranoc Aniołku. - Całuje ją w czoło i wychodzi, kolejny raz wyzywając się w myślach od kretynów. 
Tej nocy nie śpią obydwoje, a ich myśli krążą tylko i wyłącznie wokół drugiego. Męczy ich tylko jedno pytanie - co teraz będzie? 

Pod ostatnim rozdziałem zwracałyście uwagę na sporą liczbę błędów za co najmocniej przepraszam! Dodawałam na szybko i mam nadzieję, że więcej nie będzie, aż tak źle ;).

24 czerwca 2013

Rozdział 4.

Promienie słoneczne wpadają przez duże drzwi balkonowe, budząc Amelię wcześnie rano. Przekręcanie się z boku na bok, chowanie głowy pod poduszkę czy zwijanie się w kulkę pod kołdrą nie przynoszą pożądanych efektów. Zła i niewyspana podnosi się z łóżka i jak zwykle pierwsze, co robi to sprawdza telefon. Humor poprawia jej uśmiechnięty brunet, który widnieje na wyświetlaczu. Nie liczy się nawet fakt, że nie ma nieodebranych połączeń czy wiadomości. Uśmiech wywołuje na jej ustach sam widok Dawida. Szatynka przeciąga się, sięga po szlafrok i w końcu na spokojnie rozgląda się po pokoju. Przez tyle czasu nic w nim się nie zmieniło. Opiera dłonie na biodrach i przygląda się wiszącym na ścianie fotografiom. Czuje dziwne uczucie, kiedy na prawie każdym zdjęciu jest z Michałem. Z trudem przyznaje, że za nim tęskni. Brakuje jej ich rozmów, wygłupów. Brakuje jej jego. To dziwne jak bardzo można się do kogoś przywiązać. Amelka zdecydowanym ruchem ręki odczepia z tablicy jedną z fotografii. Zdjęcie sprzed prawie 5 lat, a na nim grupka przyjaciół - roześmianych gówniarzy i ona w objęciach Kądzia. Okres, w którym wszystko było łatwiejsze. Nie liczyło się nic poza zabawą. Nie było mowy o uczuciach, które jak zwykle wszystko skomplikowały. Z rozmyśleń wyrywa ją pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Hej. – z uśmiechem do jej pokoju wchodzi Patrycja. – Jedziemy do sklepu. Jedziesz z nami?
- Do sklepu? O tej godzinie? – Amelka patrzy z zaskoczeniem na przyszłą bratową.
- Żebyś Ty widziała, jakie oni zakupy zrobili… - dziewczyna wywraca oczami, zresztą jak zwykle, gdy narzeka na chłopaków. – Trzeba uzupełnić zapasy, a przed nami kawałek drogi do supermarketu. Poza tym później będą kolejki i szkoda pogody…
- Dobra, dobra. – szatynka wchodzi blondynce w zdanie i ją ucisza. – Pojadę! Daj mi 5 minut.
Niedługo potem, gotowa wychodzi przed dom. W luźnej sukience za kolano, sandałkach na koturnie i luźno splecionym kłosie wygląda oszałamiająco, co nie uchodzi uwadze Michała. Amelka z kolei przystaje na jego widok. Jest jej głupio z powodu wieczornej rozmowy. Znowu ma wyrzuty sumienia. I słusznie, bowiem od tamtej pory szatyn nie odezwał się do niej ani słowem. Ignorował ją podczas kolacji, teraz nawet się nie przywitał. W ciszy siadają z tyłu, każde wpatrując się w krajobraz za oknem, przysuwając się jak najbliżej drzwi. Patrycja z Kubą nie wiedząc i nie rozumiejąc tego, co dzieję się miedzy przyjaciółmi wymieniają jedynie zdziwione spojrzenia, a wszystkie próby rozluźnienia atmosfery kończą się fiaskiem. Niezręczna atmosfera, która powstała przez ostatnie 30 minut udzieliła się każdemu, dlatego chcąc uniknąć kłótni dziewczyny rozdzieliły się od Michała i Kuby od razu po wejściu do sklepu.
- Co jest grane? - pytanie, które Jakub od razu zadaje Kądziowi.
- O co chodzi między Tobą a Michałem? - pytanie, które Patrycja od razu zadaje Amelce.
- Nic / O nic. – odpowiedzi, której udzielają obydwoje. 
Żadne nie chce wyjawić prawdy. Żadne nie chce rozmawiać na temat drugiego, bo co mieliby teraz powiedzieć? Przez tyle czasu ukrywali prawdę. Tajemnice, sekrety – właśnie to są jedne z przyczyn ich niepowodzenia, a teraz mieliby tak po prostu o tym mówić? Bez sensu. Wszystko poszłoby na marne.
Muśnięcie – niewyobrażalnie czuły gest i wcale nie chodzi tu o pocałunek. Nikt nie wie, co czuje dziewczyna, gdy chłopak, w którym jest zakochana, opuszkiem kciuka muśnie jej policzek, jej wargi, kiedy subtelnym ruchem uniesie jej podbródek... Kiedy miedzy dwojgiem ludzi rodzi się uczucie, każdy dotyk jest na wagę złota. Przypadkowe otarcia… Dotknięcia... Każde przyprawia o szybsze bicie serca. Jednak, kiedy w drodze powrotnej dłoń Amelki, przypadkowo, styka się z dłonią Michała nie ma ciarek, dreszczy i motylków w brzuchu. Zamiast tego wymieniają chłodne spojrzenia. Można rzec, że odskakują od siebie jak oparzeni. Szybkość, z którą szatyn zabiera dłoń utwierdza tylko Amelkę w tym, jak bardzo go uraziła. Mówi się, że kobiety są obrażalskie i uparte. Nic bardziej mylnego. Nie ma nic gorszego niż urażona męska duma. Uparte, ślepie i głupie osły. Przewracając oczami szatynka wyjmuje telefon i nie unosi znad niego wzroku przez resztę drogi. Michał z kolei przez cały czas wyzywa się w myślach od kretynów. Ma 25 lat na karku, a zachowuje się jak nastolatek, jak gówniarz. Na co mu te całe udawanie obrażonego? Po co tak się uniósł? Wie, że nic tym nie osiągnie, a tylko bardziej się ośmiesza. Stwarza problemy, które można byłoby uniknąć. Przez tą całą szopkę wszyscy zauważyli, że między nim a szatynką jest coś nie tak. Jeszcze tego brakuje, aby zaczęli drążyć. Właśnie dlatego wieczorem postanawia zachować się tak, jak przystało na dorosłego mężczyznę. Postanawia przeprosić Amelkę. Jednak jak zwykle zabiera się do tego od dupy strony… Nie zwraca uwagi na nic. Nie liczy się już nic innego. Podrywa się z leżaka i prawie, że biegnie do jej pokoju. Nawet nie puka. Jak gdyby nic wparowuje do jej pokoju, a kiedy przed jego oczami ukazuje się szatynka owinięta samym ręcznikiem, staje jak wryty. Puls podskakuje mu dwukrotnie, a w brzuchu czuje mrowienie. Odprowadza wzrokiem kropelki wody, które z włosów spływają na jej opalone ramiona. Ma wrażenie jakby w pokoju było ze 40 stopni.
- Co Ty tu… - po chwili słyszy jej delikatny głosik, który jest ukojeniem dla jego uszu.
- Ja… Ja… Chciałem tylko… - nie jest w stanie posklejać zdania. – Ja… - z każdym kolejny słowem Amelka patrzy na niego z coraz większą irytacją. Coraz bardziej także zaciska ręcznik nad biustem. – Przepraszam. – w końcu udaje mu się wyksztusić. – Przepraszam za moje zachowanie.
- Michał… - Kądziu z zaskoczeniem obserwuje jak szatynka uśmiecha się, a oczy zaczynają jej błyszczeć. Ma wrażenie, że oddycha z ulgą i coraz mniej z tego rozumie. Znowu ma przed sobą niewinną i subtelną istotkę, a nie wredną, wygadaną i oziębłą panienkę, która próbowała przed nim grać. Nie jest w stanie się jej oprzeć. Oblizuje wargi i robi krok w przód. Serce wali mu coraz mocniej. Wolnym krokiem podchodzi coraz bliżej, a kiedy jest na wyciągnięcie ręki nagle zatrzymują go jej słowa.
- Poczekaj. Ubiorę się i porozmawiamy. – właśnie kubeł zimnej wody został wylany na jego głowę. Amelka znika za drzwiami łazienki, a on czuje rozczarowanie. Bierze głęboki oddech i z rezygnacją zamyka powieki. Na co liczył przez ostatnie kilkadziesiąt sekund? Przyszedł, aby się pogodzić, a tymczasem nie wiele brakowało, aby rzucił się na nią jak zwierzę. 


Wracam! :)))
Zgodnie z obietnica od dziś pomału wracam ze wszystkim :)
Jutro postaram się dodać nowy rozdział na Sparkle, 
a także mam nadzieję, że zdążę nadrobić część zaległości!

Pozdrawiam :* 

*** Nowy rozdział również na Sparkle in the eyes

17 czerwca 2013

Info.


Niestety, ale w związku ze złośliwością rzeczy martwych, z nauką na najważniejszy egzamin w życiu ( :/ ) i szkoleniem do pierwszej pracy ( :D ) JESZCZE przez ten tyg nie pojawi się nic nowego... :(((

Przez ostatni tydzień również narobiły mi się znowu ( :( ) zaległości na Waszych blogach, ale obiecuję wszystko nadgonić!

Nowe rozdziały, a także komentarze pod straconymi przeze mnie Waszymi rozdziałami będą pojawiać się systematycznie od przyszłego poniedziałku.

Przepraszam i mam nadzieję, że zaczekacie jeszcze tych kilka dni.

Pozdrawiam Was serdecznie! :*

10 czerwca 2013

Rozdział 3.

Weekend – 2 dni, na które czekamy cały tydzień, a które zazwyczaj mijają w mgnieniu oka. Tak samo było i tym razem. Zwłaszcza, że pół soboty Amelka z Dawidem spędzili w samochodzie, a dopiero wieczór w towarzystwie znajomych. Pół niedzieli relaksu, a już popołudniu szatynka obserwuje bruneta, który zbiera porozrzucane po całym pokoju rzeczy. Przyglądając się zagubionemu Dawidowi, który zdezorientowany drapie się po głowie i rozgląda się po sypialni trzeci raz, Amelka nie może powstrzymać się od śmiechu. Nie sądziła, że ma za chłopaka takiego bałaganiarza. Przy okazji zaczyna zastanawiać się jakim cudem brunet nie gubi swoich rzeczy w hotelach.
- Szkoda, że musisz wracać. – ze smutną miną opiera się o komodę.
- Wiesz, że chciałbym zostać. – Dawid unosi wzrok znad torby i uśmiecha się do niej czule.
- Wiem, wiem… Treningi, przygotowania… - Amelka zaczyna wyliczać wywracając oczami. – Za chciało mi się sportowca… Jakbym nie miała tego dość przez całe życie… Jak nie brat to znajomi…
- Ejjj… Myślałem, że jestem spełnieniem Twoich marzeń. – brunet porusza ochoczo brwiami.
- Jakbym nie mogła wziąć się za jakiegoś normalnego chłopaka. – kontynuuje. – Takiego, co by był cały czas na miejscu. Pracowałby od 8 do 15.
- W banku albo biurze? – pyta Dawid, niechlujnie wrzucając znalezione koszulki do torby.
- Dokładnie!
- Zanudziłabyś się z nim na śmierć. – zaczyna się śmiać i zagryzając wargę podchodzi do Amelki, po czym namiętnie wpija się w jej usta.
- Skąd wiesz, że z Tobą się nie nudzę? – szatynka pyta prowokująco, pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
- Zaraz się przekonamy. – Dawid przerzuca ją przez ramię i podchodzi do łóżka.
- Myślałam, że musisz już jechać. – Amelka coraz bardziej go prowokuje. – Mówiłeś, że się śpieszysz…
- Jeszcze mam chwile. – uśmiecha się zawadiacko i delikatnie muska ją po szyi.
- Właśnie o tym mówię! – szatynka ożywia się, jednocześnie wplatając palce we włosy bruneta. – Myślę, że… Taki bankowiec… Miałby dużo więcej… Niż… Chwilę… - Amelka szepcze mu do ucha, lecz już po chwili nie jest w stanie się z nim droczyć i ulega jego pieszczotom…

W tym samym czasie przyjaciele z dzieciństwa korzystają z ostatnich „chwil wolności”. Rozłożeni na leżakach sączą piwo i jak zwykle rozmawiają o siatkówce, samochodach i kobietach. Tematy, które przewijają się w każdej ich rozmowie.
- Przydałby się nam taki męski wypad. – temat zmienia Kuba.
- Ja Ci dam męski wypad. – tuż za ich plecami słychać zachrypnięty głos Patrycji.
Wszyscy jak jeden mąż podrywają się z miejsc i z uśmiechem od ucha do ucha witają się ze swoimi partnerkami. Wszyscy z wyjątkiem Michała. Na jego szczęście Iwona nie mogła przyjechać. Nie udało jej się załatwić wolnego w pracy. On z kolei zrobił wszystko, aby nie przegapić tego wyjazdu. Sam do końca nie wie, jakim cudem udało mu się ją przekonać do tego wypadu. W końcu wydawać by się mogło, że powinni spędzać razem każdą wolną chwilę, a tymczasem spędzają osobno wakacje.
- Kochanie… - Kuba od razu podlizuje się do swojej dziewczyny. – Nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem. – mocno się do niej przytula.
- Nie czaruj mi tu. Lepiej mów gdzie ta Twoja siostrzyczka. – blondynka rozgląda się po całym tarasie, lecz nigdzie nie zauważa Amelki.
- Pomaga Dawidowi w pakowaniu.
- Jakby sam nie umiał… - burczy pod nosem Kądziu.
- Siema Misiek. – Patrycja zwraca się do szatyna. – A właśnie jaki on jest? Takie ciacho jak mówiła? – uśmiechnięta porusza brwiami.
- Ciacho? – dziwi się Kuba i politowaniem patrzy na ukochaną.
- Ciacho. Przystojny, dobrze zbudowany, zabawny. – dziewczyna wymienia, czym celowo bardziej go denerwuje. – No, więc jak?
- Szkoda gadać. – podsumowuje Kądzioła.
- No, co Ty? Aż tak źle? – blondynka spogląda na swojego chłopaka. – A Amelka tak go wychwalała… W ogóle to, co Ty taki zamyślony? – zwraca się do Kuby.
- Wiedziałem, że jak zaprzyjaźnisz się z moją siostrą to nic dobrego z tego nie wyjdzie…
- Głupek. – Patrycja puka się w czoło i kręci głową na słowa chłopaka.
- Żartuje. Chodźcie! – ruchem ręki wskazuje dziewczynom na leżaki. – Pijecie? Piwo? Wino? – pyta rozochocony. A reszta chłopaków mu wtóruje.
- Drinki! – jednogłośnie decydują dziewczyny.
- Wakacje czas zacząć! – wszyscy radośnie wznoszą toast.

Smutek po pożegnaniu zamienia się w salwę śmiechu. Dziewczyny są w swoim żywiole i w błyskawicznym tempie nadrabiają stracony czas. Chłopaki nawet nie próbują już za nim nadążyć. Nie mają szans. Dziewczyny zmieniają tematy jak rękawiczki, do tego jedna przekrzykuje drugą, każda mówi o czym innym, a najdziwniejsze, że wszystkie wiedzą, o co chodzi. Kobiety…
- Nie mam sił. – Amelka poprawia włosy i wstaje, aby rozprostować kości. Od śmiechu boli ją zarówno brzuch, jak i policzki. Dawno już się tak nie czuła. Tego jej było trzeba. Z pustą szklanką idzie do kuchni po wodę, lecz nieruchomieje, kiedy do niej wchodzi. Ku jej oczom od razu ukazuje się Kądzioła, robiący kolejne drinki. Nie wiedząc, co robić, odwraca się na pięcie i już ma zamiar wyjść, gdy zatrzymują ją słowa chłopaka.
- Cały czas będziesz mnie unikać? – na dźwięk głosu Michała po jej plecach przechodzą, aż ciarki. To niewyobrażalne jak bardzo jego głos od zawsze na nią działał. Bierze głęboki oddech i podchodzi do lodówki. Pomału wyciąga dzbanek i bez słowa napełnia szklankę wodą. – Spokojnie. Już wychodzę. – dodaje Michał, gdy dziewczyna jedynie go wymija.
- Nie wiedziałam, że tu będziesz… - Amelka odzywa się, dopiero gdy szatyn kończy ustawiać szklanki na tacy i już ma zamiar wyjść z kuchni.
- W kuchni czy tutaj? – Michał odwraca się do niej i patrzy jej prosto w oczy. Jednak nie widzi w nich tego, co widział kiedyś.
- Co Ty tu robisz? – szatynka mruży oczy i pyta z wyrzutem. – Nie powinieneś grać? Albo chociaż trenować? – pyta ze złością, co nie uchodzi jego uwadze. – Przecież trwa sezon…
- Mam kilka dni wolnego. – Michał mówi z niezadowoleniem. – Kontuzja. – dodaje i przenosi wzrok na nogę. Amelia robi to samo i dopiero teraz zauważa jego zabandażowane kolano. Nerwowo przygryza wargę i czuje się głupio, ponieważ wcześniej niczego nie zauważyła. Daje tym samym Kądziowi jasno do zrozumienia, że w ogóle się nim nie interesuje. W końcu inaczej wiedziałaby o jego problemach ze zdrowiem. W myślach sama wyzywa się od idiotek, a jego smutne i rozczarowane oczy sprawiają, że czuje jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ponownie zapada niezręczna cisza. Michał jeszcze przez chwilę nie odrywa od niej wzroku, lecz kiedy Amelka odwraca się od niego, rezygnuje. Wie, że teraz nic nie wskóra. Ponownie chwyta za tacę, wymija dziewczynę i już ma zamiar wyjść, lecz nie może się powstrzymać.
- Nie sądziłem, że moja obecność będzie Ci, aż tak przeszkadzać… - dodaje, zatrzymując się w progu.
Oszołomiona Amelka stoi na środku kuchni jeszcze dobrych kilka minut. Michał zawsze na wszystko reagował bardzo emocjonalnie i chociaż wydaje się być twardy, zawsze wszystko brał do siebie, i chyba właśnie dlatego jego zarzut tak bardzo ją zabolał. Powinna się cieszyć, bo teraz powinien dać jej spokój, lecz wcale nie jest zadowolona...

Oczywiście mam nadzieję, że żadna kontuzja do nikogo się nie przypałęta! :)
Czekałyście na wyjazd Dawida, więc proszę bardzo :). 
Nie oznacza to jednak, że znika raz na zawsze ;p. Pozdrawiam :)

* Jeśli jesteście ciekawie jak ja wyobrażam sobie Dawida, zapraszam do zakładki Bohaterowie, która uległa małej poprawce ;)

5 czerwca 2013

Rozdział 2.

Upalny sierpniowy wieczór. Blask czerwonego słońca odbija się od spokojnego niczym tafla lodu jeziora. Brak wiatru. Brak jakichkolwiek szmerów czy szumów. Cisza. Nie wiadomo, jakim cudem, ale las i woda wyciszają burczące silniki przejeżdżających po pobliskiej drodze samochodów i motorów, choć powinny tylko je wzmacniać. W tym miejscu zawsze panowały inne reguły, z czego Amelka doskonale zdaje sobie sprawę. Nieskazitelny spokój, który panuje wokół przerywają głosy i śmiechy grupki przyjaciół z dzieciństwa, która  bawi się na ogromnym, drewnianym tarasie przy skwierczącym grillu i dennych piosenkach disco polo. Niektórzy już nieco chwiejnym krokiem próbują wykonywać niestworzone ruchy taneczne, inni z butelką piwa w dłoni toczą zacięte dyskusje o życiu. Tuż między nimi, z wymuszonym uśmiechem na ustach, naprzeciwko Michała siedzi nie kto inny, jak właśnie szatynka. Minęło kilka godzin, a oni nie zamienili bezpośrednio ze sobą ani jednego słowa. Są tak blisko siebie, a jakby jedno bało się zagadać do drugiego. Czy to strach, a może niechęć? Jedno kątem oka zerka na drugie, lecz gdy ich spojrzenia spotykają się ze sobą, peszą się niczym nastolatki. Tyle podchodów, a ich wzrok nie spotyka się ze sobą na dłużej niż kilka sekund, mimo że kiedyś jedno mogło wpatrywać się w drugie godzinami... Czas wszystko zmienia. Zmieniają się upodobania, potrzeby, zachowania, a przede wszystkim uczucia. Amelia, jakby chcąc to udowodnić, siada na kolanach Dawida i czule szepcze mu coś do ucha. Brunet uśmiecha się zawadiacko, po czym całuje ją w czubek nosa i obojgu pojawiają się błyszczące ogniki w oczach. Czy robi to specjalnie? W pewnym sensie tak. Liczy, że Kądzioła da jej spokój. Czy chce zrobić mu na złość? Nawet jeżeli nie, to szatyn tak to odbiera. Czuje wewnątrz złość. Na pewien sposób może i zazdrość? W chwili obecnej jest bezradny. Jedynie mocniej zaciska dłoń na szyjce butelki i upija duży łyk złotego napoju. Aż dziwne, że szkło nie pęka pod naciskiem jego silnego uścisku. Jest wściekły, a mimo to nie może oderwać od nich oczu. Im dłużej na nich patrzy, tym większe czuje rozczarowanie. Nie tak wyobrażał sobie te wakacje. Tyle na to czekał. Tyle razy układał je sobie w głowie. Nie mógł doczekać się, kiedy w końcu spotka Amelkę, a tymczasem wszystko idzie nie tak, jak sobie zaplanował. Nie ma nawet okazji, żeby na spokojnie z nią porozmawiać. Z niechęcią odchodzi wchodzi do środka i odbiera dzwoniący po raz trzeci telefon. Z jeszcze większą niechęcią rozmawia ze swoją dziewczyną. Próbuje zbyć ją pod byle pretekstem. Chce jak najszybciej wrócić na taras, lecz ona opowiada o każdej pierdole, a jego irytuje to jeszcze bardziej niż zwykle. Iwona gada jak najęta, a on w myślach odlicza czas, który spędza z dala od Amelki. Kiedy w końcu kończy rozmowę i wraca na zewnątrz, staje jak wryty. Nie wiedząc czemu nie może oderwać wzroku od wygłupiającej się na brzegu jeziora szatynki z Dawidem, którzy chlapią się i ganiają niczym małe dzieci, a ich śmiechy odbiją się echem po wodzie. Michał w milczeniu podchodzi do przyjaciela i opiera się obok niego o barierkę. Dwóch dorosłych mężczyzn, a wpatrują się w zakochaną parę, jakby nigdy w życiu nie widzieli niczego podobnego. Milczą, a każdy w głowie ma, co innego… - Kuba nie może wyjść z podziwu, że jego mała siostrzyczka dorosła. Do tej pory nie zauważał, że mała dziewczynka, którą zawsze bronił, stała się kobietą. W dodatku po raz pierwszy w życiu przedstawiła mu swojego chłopaka. Nigdy wcześniej tego nie robiła. Zawsze mówiła, że nie są tego warci, szkoda na ich czasu, bo za chwilę i tak będą następni. Widocznie Dawid jest inny. Najważniejsze dla niego jest to, żeby szatynka była szczęśliwa. Nic innego się nie liczy. Z dumą przygląda się siostrze. Michał z kolei nie może dopuścić do myśli, że Amelka może być z kimś takim jak brunet. A może bardziej chodzi oto, że w ogóle z kimś jest? W momencie, w którym Dawid unosi ją do góry i kładzie dłonie na jej pośladki, szatyn zagryza wargę. Jak jego delikatna Amelka może być z tym pakerem? Szatyn przymyka oczy i przypomina sobie jak wrażliwe i miękkie w dotyku było jej ciało. Ciało, po którym teraz błądzą te wielkie łapska.
- Skąd ona go wytrzasnęła? – Michał zwraca się do Kuby, tym samym przerywając ciszę, w której tkwili.
- Poznali się na jakieś imprezie.
- Patrzcie, a podobno nie imprezuje… - szatyn od razu podłapuje. – Taki sportowiec…
- Odezwał się sportowiec, co nie imprezuje. – Kuba wywraca oczami i podśmiewa się z przyjaciela.
- Nie podoba mi się on.
- I dobrze. Ważne, że jej się podoba.  – żartując, Kuba poklepuje Kądzia po ramieniu. – Amelka wygląda na szczęśliwą. Zmieniła się. Wydoroślała…
- Trzeba mieć go na oku. – Michał mówi z pełną powagą i od razu postanawia, że będzie to robił.
- Wyluzuj. Co Ci odbiło? – szatyn nie rozumie zachowania Michała.
- To nie jest chłopak dla niej. Jeszcze się przekonasz…

Apogeum złości przychodzi późną porą, kiedy wszyscy kładą się spać. Michał i Amelka od lat zajmowali pokoje naprzeciwko siebie. Na początku z przymusu, ponieważ tylko ten był wolny, jednak z każdymi kolejnymi wakacjami coraz bardziej im się to podobało. Szatyn nieraz zakradał się do jej pokoju. Tak też miało być i tym razem. Michał myślał, że ta niewielką odległość, która będzie ich dzielić przez najbliższe dni pomoże mu w odbudowie ich relacji. Nie przypuszczał, jednak że Amelka będzie w pokoju z kimś innym niż on. Podirytowany rzuca się na łóżko, a jego wyobraźnia podsuwa mu kolejne obrazy tego, co może dziać się za białymi drzwiami... Chcąc, odgonić od siebie te myśli sięga po laptopa. Wiadomości, filmiki, aukcje, a nawet portale plotkarskie. Nic nie jest w stanie zagłuszyć myśli, które krążą po jego głowie. Michał zaczyna zdawać sobie sprawę, że musi coś z tym zrobić, a zaczyna od wpisania w wyszukiwarkę Dawida. Ku zdziwieniu, nie znajduje tego, na co liczył. Jedynie kilka informacji z klubu, kilka zdjęć z walk... Tego wszystkiego jest bardzo mało. W końcu Dawid dopiero zaczyna stawiać kroki, jaki profesjonalny zawodnik.
- Pff... - mówi pod nosem patrząc na bilans jego walk. Głupek, który walenie po mordach uważa za sport - dodaje w myślach. Zaczyna stukać palcami w obudowę laptopa i całą noc spędza na swoich bezsensownych rozmyśleniach... 

Poranek również nie rozpoczyna się przyjemnie. Pierwsze, co widzi, schodząc na dół to całująca się Amelka z Dawidem. Jeżeli tak ma to wyglądać, to będzie musiał zastanowić się, co zrobić, aby wytrwać do końca tych nieszczęsnych wakacji. Robiąc, kawę przysłuchuje się ich rozmowie.
- Jak to idziesz biegać? - słyszy zdziwiony głos szatynki. - Sam? Nie znasz okolicy...
- Kochanie. - przerywa jej brunet. - Jestem dużym chłopcem. Dam radę. - ponownie ją całuje. - No, chyba, że chcesz iść ze mną...
- W życiu. - prycha, a ton jej głosu wywołuje uśmiech nie tylko u Dawida, ale także i u niewyspanego Michała. Chwilę później chłopak wychodzi, a Amelka wchodzi do kuchni.
- Nie martw się. - Michał zwraca się do niej. - To duży chłopiec... 
- Bardzo duży... - odpowiada szatyna, czym zbija Kądzia z tropu. - Zazdrościsz? - pyta unosząc brew, po czym kolejny raz wychodzi nie czekając na odpowiedź. Zaskoczenie Michała niedługo potem przeradza się w zaintrygowanie. Co więcej ta jej zadziorność zaczyna mu się podobać...


Nie tak to sobie wyobrażałam... Myślałam, że tak będzie łatwiej przedstawiać Wam każdą ze stron, 
a teraz wszystko wydaje się być do d... Chyba przeceniłam sama siebie. Trudno...
Tak zaczęłam, więc tak skończę, ale z góry przepraszam za wszystkie błędy i dziękuję za wytrwałość, która na pewno przyda się nie jednej z Was ;)

29 maja 2013

Rozdział 1.

Kłamstwo, tajemnice, sekrety, niedopowiedzenia – wszystko to, czego brzydzi się Amelia. Wszystko, co otacza nas dookoła i od czego nie da się uciec, mimo że bardzo byśmy chcieli. Szatynka nie tylko nie lubi tego u innych ludzi, ale nienawidzi, kiedy sama musi to robić. Niestety, żyjemy w takim świecie, kiedy nie da się tego uniknąć. Są sytuację, które tego wymagają. Takie właśnie będą najbliższe dni. Jakby to powiedział Michał: „sytuacja ekstremalna”. Sztuczne uśmiechy, miłe gesty, pogawędki, udawanie, że nic się nie stało, kiedy stało się tak wiele… A może niczego nie będzie trzeba udawać? Może dla niego rzeczywiście nic się nie wydarzyło? Tak byłoby najlepiej. Amelka kolejny raz skubie wargę z nerwów. Droga, która wydawała się jej tak długa, mija nie wiadomo kiedy. Jedna myśl goni drugą. Jedno wspomnienie wywołuje kolejne. Kilometry, które do tej pory dłużyły się jej niemiłosiernie nagle się kończą. Amelka czuje, że Dawid zwalnia. Po chwili słychać znienawidzone przez nią tykanie kierunkowskazu, który w tak nowoczesnym aucie powinien działać bezszelestnie, a kiedy skręcają w leśną drogę nie może wyjść z podziwu, że od celu dzieli ich zaledwie kilkaset metrów. Nerwy przeobrażają się w wątpliwości. Chcąc uwolnić się od nich, zaczyna powtarzać w myślach, że nie ma się czym przejmować. Wszystko będzie dobrze. W końcu od jakiegoś czasu w jej życiu wszystko układa się tak, jak powinno. Nie ma sobie nic do zarzucenia, a na Michała nie musi zwracać uwagi. Taki jest jej plan. Obojętność. W końcu wyrzuciła go ze swojego życia tak szybko, jak on wyrzucił ich związek. Teraz jest szczęśliwa u boku kogoś, kto z całą pewnością walczyłby dla niej z całym światem. Szatynka nie ma cienia wątpliwości, co do uczuć, jakimi darzy ją Dawid. Jak na potwierdzenie swoich myśli czuje na swojej dłoni zaciskającą się dłoń chłopaka. Uśmiecha się do niego i kieruje go do ich posiadłości. Z błyskiem w oku mija kolejne domki i każe mu skręcać w kolejną alejkę. Nigdy w życiu nie zapomni tej drogi. Całą okolicę zna jak własną kieszeń. Przy sklepie mijają grupę gówniarzy, lecz zamiast nich Amelka ma przed oczami siebie i swoich znajomych. Tyle się tutaj wydarzyło... Chwile później mijają ogromną bramę i zatrzymują się na podjeździe drewnianego domku, który swoimi rozmiarami przyćmiewa niejeden dom. Dawid nie kryje swojego zaskoczenia. Amelia nieraz opowiadała mu o tym miejscu, jednak sądził, że jak to kobieta wszystko wyolbrzymia. Nie przesadziła z ani jedną rzeczą. Widok jest niesamowity. Wokół las, jezioro, cisza i spokój. Wszystko o czym można marzyć, chcąc odpocząć.
- Jesteśmy na miejscu. – szatynka oznajmia z radością, gdy Dawid wyłącza silnik. Nie czekając na niego, wysiada, okręca  się w koło i z uśmiechem na ustach rozciąga obolałe plecy. Protestuje, kiedy brunet zaczyna wciągać walizki z bagażnika. Chwyta go za rękę i ciągnie do środka. Jest kąpana w gorącej wodzie. Wszystko chce mieć i robić już, teraz, natychmiast. Jej stałe powiedzenie? Nie ma na, co czekać. Zwłaszcza teraz, kiedy stęskniła się nie tylko za tym miejscem, ale także za bratem, a nawet i za tą bandą szaleńców, jego kolegów. Po cichu mijają mały korytarz i salon, ale kiedy wychodzi na taras za plecami słyszy dobrze znany jej głos.
- W końcu! – nie zdąża odpowiedzieć, ponieważ czuje jak jej nogi odrywają się od ziemi, a świat zaczyna wirować.
- Kuba! Postaw mnie! – zaczyna piszczeć i śmiać się niczym 5-latka. Gdy tylko brat wypucza ją z ramion od razu zostaje porwana przez resztę towarzystwa. Nie ma szans się postawić. Przechodzi z rąk do rąk. Zostaje wyściskana i wycałowana przez wszystkich, tylko nie przez niego… Zamiera, kiedy staje przed Michałem i jej wzrok natrafia na błękit jego oczu. Jej serce zaczyna bić szybciej i czuje zakłopotanie. Niezręczna cisza i jego palący wzrok. Nie odpuszcza. Nawet nie mruga. Sprawdza ją czy poniża? Kiedy szatynka jest bliska odpuszczeniu tuż obok niej staje Dawid. Z opresji wybawia ją po raz pierwszy, lecz na pewno nie ostatni.
- Poznajcie się. – mówi Amelka, gdy po chwili dochodzi do siebie. – Dawid, mój chłopak, a to... Michał, przyjaciel mojego brata. – dodaje niepewnie, unikając wzroku siatkarza, który jak gdyby nic wymienia uścisk z brunetem, a następnie nachyla się i całuje ją w policzek. Jego miękkie wargi stykają się z jej delikatną skórą zaledwie kilka sekund, a jej uginają się kolana. Odchodzi, a raczej ucieka. Cały wieczór nie odstępuje Dawida na krok. Do momentu, gdy idzie po czystą szklankę. Nie spodziewała się, że w kuchni będzie on. Bez słowa otwiera szafkę, wyciąga czyste naczynie i chcę wyjść, kiedy zatrzymuje ją jego głos.
- Myślałem, że jestem też Twoim przyjacielem... - na te słowa Amelia bierze głęboki oddech. Przełyka ślinę i nie rozumie jego zachowania. Nie chce dać mu się sprowokować.
- Jestem tylko siostrą Twojego przyjaciela, zapomniałeś? - nie czeka na odpowiedź i wychodzi. Zadowolona z siebie, a zarazem przerażona swoich uczuć. Przymyka powieki i już wie, że nic nie będzie dobrze. Te wakacje to będzie jedna wielka udręka... Najgorsze w tym wszystkim jest to, że już za chwile będzie zdana sama na siebie. Jej rycerz zniknie. Wyjedzie po weekendzie, a ona będzie walczyć sama ze sobą...

Pomału wkraczamy na właściwy tor :). Do wszystkiego dojdziemy :) 

Nowy rozdział również na Sparkle in the eyes.

 Pozdrawiam i miłego długiego weekendu :) [ pogodnego! ]

20 maja 2013

Prolog

Pierwsza miłość – wielkie uczucie czy zwykłe zauroczenie? Młodzieńcza głupota, szaleństwo, zabawa czy uczucie na całe życie? Czy można o niej zapomnieć? Można wymazać ją ze wspomnień? A może ona nic nie znaczy? Czasem na pewno lepiej, żeby nic nie znaczyła... Jak często chcemy o niej zapomnieć, a nie możemy? Jak często to jedna z naszych największych pomyłek? Jak często potrafi zmienić całe nasze życie? Życie, które dopiero się zaczyna…
Mówi się, że pierwsza miłość nie rdzewieje. Czy to prawda? W ilu przypadkach? Dla Amelii to zwykłe ludzkie wymysły. Jedna z kolejnych głupot, jakie próbowała wpoić jej babcia. 22-latka nie siadała na kilka sekund, kiedy wracała po coś do mieszkania. Nie zwracała uwagi na czarne koty, zakonnice czy kominiarzy. Kiedyś raz, nie wiedząc czemu, chciała coś odstukać w niemalowane drewno, lecz dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że w domu nie ma niczego takiego. Śmiała się z siebie przez godzinę i obiecała sobie, że nigdy w życiu nie kupi do swojego mieszkania niczego w surowym stanie.  
Amelka nigdy nie żyła przeszłością. Umiała się od tego odciąć. Bynajmniej tak się jej wydawało... Już jakiś czas temu przestała zastanawiać się nad tym, czy to w ogóle była miłość. Bo, co to było? Dla niej – niby miłość, wielka lecz szczeniacka. A co z nim? Kochał czy się bawił? Nie wiadomo. Ostatecznie zachował się jak szczeniak. Szatynka zagryzła wargę i zaczęła kręcić na palcu końcówki włosów. Może to jednak było zauroczenie? W końcu, która młoda dziewczyna nie podkochuje się w przyjacielu starszego brata? Wiadomo brat jak to brat – zawsze wkurza, ale jego koledzy to jego całkowite przeciwieństwo. Właśnie taki był on. Inny, zupełnie inny... Na początku denerwujący, jednak z każdą kolejną godziną spędzoną w ich domu, stawał się coraz bardziej interesujący, coraz bardziej idealny…
- Chcesz się zatrzymać? – po terenowym samochodzie rozbiegł się nieco zachrypnięty głos młodego mężczyzny.
- Co? – szatynka patrzy z zaskoczeniem na swojego chłopaka. – Nie, nie. – zatrzymuje wzrok na przystojnym, dobrze zbudowanym, początkującym zawodniku MMA. Z każdą kolejną sekundą utwierdza się, że Dawid to zupełne jego przeciwieństwo... Czy to przypadek? Nie mają ze sobą nic wspólnego. No, poza miłością do sportu. Oczy, włosy, uśmiech, charakter... Wszystko jest inne. Amelia od razu odwraca twarz w stronę okna, gdy łapie się na tym, że porównuje ich ze sobą. To niedorzeczne. Od dobrych kilkunastu minut nie może przestać o nim myśleć, a nie robiła tego od tak dawna… Z każdym kolejnym pokonanym kilometrem zaczyna denerwować się coraz bardziej. Nie powinna, w końcu co roku spędza wakacje w rodzinnym, letnim domku. Wyjątek stanowiły zeszłoroczne wakacje...Wtedy nie była gotowa, aby go zobaczyć. Czy teraz jest? Zaczyna nerwowo wykręcać palce. Zobaczy go po raz pierwszy od 2 lat. To silniejsze od niej i zaczyna zastanawiać się czy się zmienił. Podobno nie… Tak twierdzi jej brat, który zupełnie nie rozumie, dlaczego jego siostra i przyjaciel stracili ze sobą kontakt. Wydawało mu się, że przez tyle lat dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Wie że coś musiało się wydarzyć, lecz nie wie co. Nikt tego nie wie. Tak samo jak nikt nie wie, że to nie było zwykłe koleżeństwo… 


Zaczynamy! :) 
Mam nadzieję, że kolejny wytwór mojej wyobraźni przypadnie Wam do gustu :)  
Dlaczego taki a nie inny bohater? Proste - w pierwszej historii nie odegrał takiej roli, jaką początkowo chciałam, aby odegrał, dlatego daję mu jeszcze jedną szansę. Mam nadzieję, że tym razem się uda :D.
Zachęcam wszystkie osoby, które chcą być informowane do wpisywania się w zakładkę Informowani.

17 maja 2013

Informacja

Niedługo coś tu się pojawi