22 lipca 2013

Rozdział 6

Zarówno Amelka, jak i Michał w ogóle nie spali, a mimo to nie czują zmęczenia. Z niedowierzaniem spoglądają w stronę okna. I chociaż wszystko powinno być teraz lepiej, to poranek, który nastał, wcale nie napawa ich optymizmem. Promienie słoneczne, które zaczynają wpadać do ich sypialni o dziwo nie są drażniące i denerwujące. Rozszalałe fale rozbijające się o piaszczysty brzeg jeziora, które przypomina w tej chwili morze, również nie przykuwają ich uwagi. Z każdą kolejną chwilą jeszcze bardziej męczą się z natłokiem myśli, które zgromadziły się w ich głowach tej nocy. I chociaż znajdują się w tym samym punkcie, są w takiej samej sytuacji, to jednak każde z nich dręczy zupełnie, co innego...
Amelka z poczuciem winy sięga po telefon i pomału pisze wiadomość do Dawida. Z trudem przychodzi jej sklejanie kolejnych zdań i nie pomaga w tym zakręcanie włosów na palcu. Widok uśmiechniętego zawodnika, którego zdjęcie widnieje na wyświetlaczu jej aparatu wywołuje na jej twarzy smutek. Dobrze wie, że tylko o nim powinna myśleć i to wyłącznie z jego powodu powinna zarywać noce. Żaden inny facet nie powinien siedzieć w jej głowie, a tym bardziej nie powinien to być Kądzioła. Każdy, ale nie on. Nie po tym jak bardzo ją zranił. Przez niego straciła wiarę w facetów i w miłość. Jednak nie da się ukryć, że od zawsze miała do niego słabość. A po wczorajszym tylko utwierdza się tym jeszcze bardziej. Niestety, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Wystarczyła zaledwie jedna rozmowa, jeden wieczór i to w dodatku nie do końca udany, a i tak ma pewność, że mogłaby ulec mu w każdej chwili. To nie w porządku. Nie w porządku nie tylko względem jej samej, ale przede wszystkim względem Dawida. Chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia nie oszczędza w treści sms'a. Dopiero, kiedy wysyła wiadomość, zaczyna zastanawiać się czy nie przesadziła. W końcu nigdy nie wysłała brunetowi tak przesłodzonej wiadomości. Co więcej nigdy nikomu nie wysłała takiej wiadomości... Jest pewna, że chłopak nabierze podejrzeń, a już na pewno będzie wiedział, że coś jest nie tak... Chwilę później ze złością opiera dłonie na wielkim lustrze, które stoi w jej pokoju. Spogląda na swoje odbicie i nie może uwierzyć, że tak łatwo odpuściła. Sama nie wie gdzie podział się ten jej upór i stanowczość. Miała być nie ugięta. Nie rozumie, dlaczego nie umie być zła na Kądziołę. Była pewna, że to wszystko ma już za sobą, a tymczasem czuje jakby cofnęła się w czasie. Jakby nic się nie zmieniło. Jakby jej uczucia zostały schowane gdzieś w pudełku, a teraz brutalnie wygrzebane i z niego wysypane. Była pewna, że zapomniała, a wychodzi na to, że tylko tak jej się wydawało…
Natomiast Michał wciąż nie może odrzucić od siebie wspomnień. Całą noc w kółko myślał o tym, co było i analizował to, co zepsuł. Nie jest w stanie zrozumieć swojego zachowania. W głowie mu się nie mieści jak mógł być tak głupi... W dodatku nie ma na swoje zachowanie żadnego usprawiedliwienia. Jedynie mógłby zwalić to na wiek, ale przecież nie był już nastolatkiem, małoletnim gnojkiem, który postanowił zabawić się z siostrą przyjaciela, a 22-letnim chłopakiem, który był zakochany po uszy. Mężczyzną, który powinien wiedzieć, jak traktować dziewczynę. A tymczasem nie tylko zniszczył to, co łączyło go z szatynką, ale czuje jakby zniszczył i ją samą. Tego najbardziej nie może sobie wybaczyć.Nie może darować sobie tego, jak bardzo ją skrzywdził. Tyle by oddał, aby cofnąć czas...
Obydwoje nie zmrużyli oczu, obydwoje wrócili tej nocy wspomnieniami do wydarzeń z przeszłości i obydwoje postanawiają się z nią zmierzyć. Oczywiście, że każde na swój sposób... Łączy ich jedno - w tym samym czasie decydują się na prysznic, który ma przynieść ukojenie. Amelka jak zawsze na gorący - uspokajający, a Michał na zimny - otrzeźwiający. Stojąc nieruchomo, pozwalają, aby woda spływała z ich ciał. Zupełnie jakby miała wymazać z nich wszystkie myśli. Wszystkie problemy.
Nie chcąc się na siebie natknąć Michał jak nigdy robi przegląd portali społecznościowych i stron siatkarskich, a Amelka nadzwyczaj długo wybiera szorty, które będą pasować do jej białej bokserki. Zwykłe czynności, a jednak w tej sytuacji tak żałosne i tak dziecinne... I chociaż obydwoje doskonale zadają sobie sprawę z tego, jak właśnie się zachowują, to wmawiają sobie, że tak trzeba. To najlepsze rozwiązanie - przestrzeń i czas, który jedno chce dać drugiemu. Niedługo potem Kądziu spogląda na zegarek i unosi się z fotela. Odkłada laptopa na komodę i ostatni raz przegląda się w lustrze. Wszystko jak zawsze na swoim miejscu. Nienaganny wygląd, szkoda, że w środku panuje taki bałagan... Poprawia pojedyncze kosmyki włosów i chwyta za czapkę. W tym samym czasie Amelka ostatni raz przeciąga mascarą po swoich długich rzęsach. Zakręca ją i niechlujnie rzucą na łóżko. Cmoka do lustra, a kiedy dochodzi do drzwi bierze głęboki oddech. Obydwoje chwytają za klamki w swoich pokojach i uchylają drzwi - Michał zdecydowanie, Amelka nieco niepewnie. Robią krok w przód. A kiedy szatynka unosi wzrok i jej spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem Michała obydwoje stają jak wryci. Czy właśnie nie tego tak bardzo chcieli uniknąć? Stoją w ciszy. Jacy są? Speszeni? Zawstydzeni? Onieśmieleni? Na to wygląda, lecz w myślach nie mogą powstrzymać się od śmiechu. To takie żenujące...
- Cześć / Cześć. - mówią niemal, że jednocześnie, a wtedy na ich usta wkradają się delikatne uśmiechy. Oczy Kądzia zaczynają błyszczeć, a na policzku szatynki robi się uroczy dołeczek. Jeszcze przez chwilę stoją w ciszy, a kiedy w końcu postanawiają zrobić krok w przód i to robią jednocześnie. Stają sobie na drodze. Obydwoje robią krok w prawo, potem krok w lewo i znowu w prawo. 
- Spokojnie... Tylko spokojnie... - Amelka powtarza w myślach i oblizuje wargi, chcąc zachować powagę.
- Ogarnij się. - w tym samym czasie szatyn karci się w myślach, ale kiedy jego wzrok zatrzymuje się na jej ustach ponownie z trudem powstrzymuje się, aby się w nie nie wbić. Z każdą kolejną sekundą pełne wargi Amelki kuszą go coraz bardziej. Oczami wyobraźni widzi jak delikatne pocałunki, przeradzają się w coraz bardziej namiętne i zachłanne. Kiedy wyobraża się jak jak nabrzmiewają od podgryzania i skubania na jego ciele pojawia się gęsia skórka. Serce wali mu jak szalone i najchętniej przygniótłby ją do tej ściany. - Zapomnij. - powtarza sobie w duchu i próbuje doprowadzić się do porządku. Przymyka powieki, aby po chwili zapytać:
- Śniadanie?
- Czemu nie. - szatynka odpowiada pewna siebie. 
- No, to chodźmy. - przepuszcza ją gestem ręki. Niestety, brudne myśli nie odchodzą tak łatwo. I jak przystało na rasowego faceta, idąc za nią, jedynym na czym może utkwić wzrok jest jej... Pupa. Uśmiecha się chytrze, gdy dociera do niego, że kiedyś nią tak nie kręciła. Nie wie, że Amelka robi to specjalnie. Kusi go. Chce być przed nim kobieca i seksowna. Chce go ukarać. Chce, żeby żałował. Szatynka zaczyna igrać z losem. Zaczyna igrać z nim, ale przede wszystkim sama ze sobą...
Do kuchni wchodzą ramię w ramię. Razem podchodzą do lodówki i zaczynają zastanawiać się nad tym, co zjedzą. Zdezorientowani przyjaciele nic z tego nie rozumieją.

Nie będę kolejny raz Was przepraszać i się tłumaczyć, bo to chyba bez sensu :(. Chociaż może powinnam? (...) Powiem jedno – wraz z odejściem starego laptopa (i całej jego zawartości), odeszła również wena. Czy powraca? Mam nadzieję, że tak, ale pisać coś ponownie zniechęca i to bardzo… Chyba nie powinno to się tak wolno rozkręcać...
Jakieś plusy? Pomysł na coś nowego, coś niedługiego, coś co może wkrótce powstanie...

BUZIAKI dla Was za to, że wciąż chcecie to czytać ;) :* :* :*

Nowy rozdział również na Sparkle.

1 lipca 2013

Rozdział 5.

Przyśpieszony puls, mrowienie, a wręcz skręcanie w brzuchu, napływ gorąca, niemożność stania w miejscu, czasem dreszcze i zimne poty – wszystko to, co pojawia się wraz z nerwami przed ważnymi wydarzeniami. W tym przypadku obawa przed rozmową – czynnością zwykłą, którą wykonujemy codziennie nawet i po kilkanaście razy.  

Jednak czasami to, co wydaje się najprostsze okazuje się być najtrudniejsze… 

Zdenerwowany Michał przechadza się po pokoju Amelki w tą i wewte. Przebywał w nim tyle razy, a nigdy tak się nie czuł. Nawet wtedy, kiedy w lipcową noc zakradł się do jej pokoju po raz pierwszy. Minęło tyle lat, a tutaj nic się nie zmieniło. Nic poza nimi i poza emocjami, które im towarzyszą... Chodząc w kółko, próbuje ułożyć sobie w głowie słowo po słowie, co ma jej powiedzieć. Nigdy nie był dobry w wyznawaniu uczuć, w przepraszaniu, a co dopiero w przyznawaniu się do błędów. Najgorsze, że nie wie od czego powinien zacząć. I właśnie w tym momencie zdaje sobie sprawę z tego, co tak naprawdę tu robi. Wcale nie chce przeprosić jej za wczorajszy wieczór. Nie z tego powodu czuje się winny. Nie chodzi też oto jak oschle ją dziś potraktował. Przez ten cały czas chodziło mu zupełnie o coś innego, o coś znacznie większego. Zawsze chodzi o coś większego... Z zakłopotaniem przeczesuje włosy. Siada na brzegu jej dużego łóżka. Łóżka, na którym nieraz oglądali filmy, wygłupiali się i kłócili. Nieskazitelnie biała pościel, którą właśnie wygładza dłonią, przypomina mu o upojnych nocach, które w niej spędzili. Dłońmi pociera o uda i nagle podrywa się z miejsca. W myślach pluje sobie w brodę za to, jaki był głupi. Jak ma powiedzieć jej o swoich uczuciach? Jak powiedzieć, co tak naprawdę czuł 2 lata temu? Jak jej to wszystko wytłumaczyć? A co czuje teraz? Kolejne pytania, które pojawiają się w jego głowie.
Amelia wcale nie ma łatwiej. Para, która wciąż unosi się w łazience dodatkowo podnosi temperaturę jej ciała. Przerażona opiera dłonie o umywalkę i spogląda na swoje odbicie w lustrze. Bierze głęboki oddech, a po chwili jeszcze jeden i jeszcze. Drżącymi rękoma nakłada krótkie spodenki, a następnie bokserkę. Palcami roztrzepuje wilgotne włosy. Serce wciąż wali jej jak szalone. Odruchowo sięga po kosmetyczkę, a kiedy wyciąga z niej tusz do rzęs, odrzuca go z uśmiechem. 
- Co ja robię? – pyta sama siebie.
Po co się stroi? Wcale nie musi, a tym bardziej dla niego. W końcu nie kto inny jak Michał oglądał ja nieraz nieumalowaną. Co więcej zawsze naturalna podobała mu się bardziej. Na samą myśl o tym znowu zagryza wargę. Czemu o tym myśli? Czemu chce mu się podobać? Może specjalnie powinna się umalować? Zrobić mu na złość, pokazać, że już nie jest taka niewinna i naiwna. Jedyne słowo, które przychodzi jej na myśl to - dziecinada. Po chwili wychodzi z łazienki z kamienną miną. Opiera się o futrynę i wodzi wzrokiem za Kądziołą, który przygląda się fotografiom wiszącym na ścianie. Kiedy szatyn bierze do ręki zdjęcie, które rano przykuło i jej uwagę, podchodzi i staje tuż za nim. Kiedy do jej nozdrzy dociera jego zapach, który od zawsze uwielbiała, wszystkie nerwy uchodzą, a strach i niepokój przemieniają się w poczucie bezpieczeństwa. To jedno z uczuć, które zawsze kojarzyły jej się z Michałem. Od zawsze był fajniejszym bratem niż Kuba, lepszym przyjacielem niż każdy innych chłopak, niestety nie okazał się lepszym chłopakiem niż inny, na których trafiała...
- Kiedy to było… - mówi z uśmiechem na ustach, a na dźwięk jej głosu Michał odkłada zdjęcie na miejsce.
- Amelka ja… - ponownie się zacina. Patrząc w jej niebieskoszare oczy, ponownie nie jest w stanie wydobyć z siebie słowa. Jej widok go rozczula. Jego mały Aniołek. Wygląda jeszcze piękniej niż kiedyś. Sam nie wie, dlaczego tak reaguje. W końcu minęło tyle czasu. Nie powinien mieć przy niej żadnych kłopotów, żadnych oporów, a już dawno nie był w towarzystwie dziewczyny tak bardzo zmieszany jak teraz.  – Przepraszam za…
- Nie to ja. – Amelka mu przerywa. – To ja przepraszam. Nie powinnam tak się zachowywać. – marszczy nos, co jest dla niego znakiem, że szatynka również się denerwuje. – Przykro mi z powodu nogi. To coś poważnego? – pyta skruszona i spuszcza wzrok.
- Mogło być gorzej. – szatyn bagatelizuje sprawę, przecież nie o tym chce rozmawiać.
- A co z Kubą? Gra z kimś innym? Jak długo będziesz miał przerwę? Nie powinieneś mieć jakieś rehabilitacji albo czegoś? – pyta jak nakręcona, nie dając mu nawet szans na odpowiedź. – Co u Ciebie?
- Po woli. – Michał unosi jej pobudek i posyła jeden ze swoich najczulszych uśmiechów. – Nie dałaś mi dokończyć. – jednak nie chcąc przeciągnąć struny, opuszcza dłoń. – Tak dawno nie rozmawialiśmy… Tyle czasu Cię nie widziałem…Tyle się wydarzyło... To wszystko, to... Ja... - duka, nie mogąc oderwać wzroku od jej pełnych, malinowych warg.
- Proszę Cię, nie wracajmy do tego, co było. – wypowiadając to, zmienia się jej spojrzenie. W jej oczach pojawia się smutek.
- Ale… 
- Wszystko się zmieniło. My się zmieniliśmy. - kontynuuje. - Dorośliśmy, dojrzeliśmy, zapomnieliśmy… - Milknie. Dlaczego to powiedziała? Nigdy nie zapomniała. Michał również nie zapomniał i z trudem powstrzymuje się, aby zaprzeczyć. - Nie powinniśmy tak się zachowywać. Kłócić się i w ogóle... - sama nie wie, co mówić. - Wszyscy chyba już zauważyli, a nie powinni...
- Masz rację, ale ja... Nie chcę się kłócić. 
- Ja też nie. - szatynka unosi wzrok i zatapia się w niebieskich tęczówkach Kądzia. - Brakowało mi Ciebie. To znaczy naszych rozmów, wygłupów... Tęsknię za Tobą... - mówi szeptem, nie wierząc w to jak szybko się do tego przyznała. Wystarczyła chwila przy nim i wszystko wróciło...
- A ja za Tobą, Aniołku. - Michał odpowiada z czułością i od razu mocno się w nią wtula. Amelce, aż uginają się kolana, gdy szatyn tak czule ją nazywa. Tylko on tak do niej mówił, a przez to wszystko wraca z jeszcze większą siłą. Bliskość. Zdecydowanie są zbyt blisko. Chociaż obydwoje tego potrzebowali, teraz nie wiedzą, co maja zrobić. Sekundy podczas, których tkwią w uścisku, dłużą się jak godziny, a oni stają jak osłupieli. - Myślisz, że możemy spróbować...
- Przyjaźni? - pyta niepewnie, wchodząc szatynowi w słowo.
- Przyjaźni... - odpowiada z nutką rozczarowania w głosie, choć w głębi doskonale zdaje sobie sprawę, że od czegoś trzeba zacząć.
Po takim wstępie dalsza konwersacja powinna przebiegać bez problemowo. Dwójka pogodzonych przyjaciół powinna próbować nadrobić stracony czas. Tematami powinni sypać jak asami z rękawa, buzie nie powinny im się zamykać, a policzki powinny ich boleć od śmiechu. Okazuje się jednak, że słowo przepraszam nie załatwia wszystkiego. Nie wymazuje przeszłości i nie burzy muru, który powstał. Cisza, której kiedyś nie było teraz jest krępująca i niezręczna, a o pogodzie nie chce rozmawiać żadne z nich.
- No, więc... - w końcu odzywa się Kądzioła. - Opowiedz o tym swoim Dawidzie. Skąd go wytrzasnęłaś? - chcąc rozluźnić atmosferę, wchodzi na kruchy ląd. 
- Skąd ta wrogość?
- On jest zupełnie inny... - dodaje po chwili i w ostatniej chwili gryzie się w język, aby nie wyskoczyć z tekstem, że w ogóle do niej nie pasuje.
- Inny od Ciebie? - Amelka nie wierzy, że wypowiada to na głos, a mina Michała jest nie do opisania. Najgorsze jednak, że to prawda. Dawid jest zupełnie inny i chyba właśnie dlatego Amelka z nim jest. Nie chciała, aby coś, a tym bardziej ktoś jej o nim przypominał... - A Ty? Spotykasz się z kimś?- pyta od razu, czując jak rumienią się jej policzki.
- Można tak powiedzieć. - Michał odpowiada niechętnie. Widać, że nie chce rozmawiać o Iwonie. 
- Może lepiej powiedz skąd Ty ją wytrzasnąłeś, skoro wszyscy tak się cieszą, że nie przyjechała... - w głosie Amelki słychać wyższość i zadowolenie. W końcu jej chłopaka wszyscy polubili. Dopiekła Michała, chociaż wcale nie chciała.
- To chyba nie jest najlepszy temat.... - zauważa po chwili szatyn.
- Sam zacząłeś, ale masz rację... 
Ponownie zapada cisza. Ponownie czują się niezręcznie i nie są w stanie na siebie spojrzeć. Chyba obydwoje się przeliczyli, bowiem mur jest za wysoki, aby go przeskoczyć od tak... Na wszystko musi przyjść pora. Na wszystko trzeba zapracować, ale w końcu nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. 
- Pójdę już. - mówi Kądziu,gdy wstaje z łóżka.
- Dobranoc. - Amelka wzrusza ramionami, zdając sobie sprawę, że wszystko potoczyło się nie tak jak miało.
- Dobranoc Aniołku. - Całuje ją w czoło i wychodzi, kolejny raz wyzywając się w myślach od kretynów. 
Tej nocy nie śpią obydwoje, a ich myśli krążą tylko i wyłącznie wokół drugiego. Męczy ich tylko jedno pytanie - co teraz będzie? 

Pod ostatnim rozdziałem zwracałyście uwagę na sporą liczbę błędów za co najmocniej przepraszam! Dodawałam na szybko i mam nadzieję, że więcej nie będzie, aż tak źle ;).