24 czerwca 2013

Rozdział 4.

Promienie słoneczne wpadają przez duże drzwi balkonowe, budząc Amelię wcześnie rano. Przekręcanie się z boku na bok, chowanie głowy pod poduszkę czy zwijanie się w kulkę pod kołdrą nie przynoszą pożądanych efektów. Zła i niewyspana podnosi się z łóżka i jak zwykle pierwsze, co robi to sprawdza telefon. Humor poprawia jej uśmiechnięty brunet, który widnieje na wyświetlaczu. Nie liczy się nawet fakt, że nie ma nieodebranych połączeń czy wiadomości. Uśmiech wywołuje na jej ustach sam widok Dawida. Szatynka przeciąga się, sięga po szlafrok i w końcu na spokojnie rozgląda się po pokoju. Przez tyle czasu nic w nim się nie zmieniło. Opiera dłonie na biodrach i przygląda się wiszącym na ścianie fotografiom. Czuje dziwne uczucie, kiedy na prawie każdym zdjęciu jest z Michałem. Z trudem przyznaje, że za nim tęskni. Brakuje jej ich rozmów, wygłupów. Brakuje jej jego. To dziwne jak bardzo można się do kogoś przywiązać. Amelka zdecydowanym ruchem ręki odczepia z tablicy jedną z fotografii. Zdjęcie sprzed prawie 5 lat, a na nim grupka przyjaciół - roześmianych gówniarzy i ona w objęciach Kądzia. Okres, w którym wszystko było łatwiejsze. Nie liczyło się nic poza zabawą. Nie było mowy o uczuciach, które jak zwykle wszystko skomplikowały. Z rozmyśleń wyrywa ją pukanie do drzwi.
- Proszę.
- Hej. – z uśmiechem do jej pokoju wchodzi Patrycja. – Jedziemy do sklepu. Jedziesz z nami?
- Do sklepu? O tej godzinie? – Amelka patrzy z zaskoczeniem na przyszłą bratową.
- Żebyś Ty widziała, jakie oni zakupy zrobili… - dziewczyna wywraca oczami, zresztą jak zwykle, gdy narzeka na chłopaków. – Trzeba uzupełnić zapasy, a przed nami kawałek drogi do supermarketu. Poza tym później będą kolejki i szkoda pogody…
- Dobra, dobra. – szatynka wchodzi blondynce w zdanie i ją ucisza. – Pojadę! Daj mi 5 minut.
Niedługo potem, gotowa wychodzi przed dom. W luźnej sukience za kolano, sandałkach na koturnie i luźno splecionym kłosie wygląda oszałamiająco, co nie uchodzi uwadze Michała. Amelka z kolei przystaje na jego widok. Jest jej głupio z powodu wieczornej rozmowy. Znowu ma wyrzuty sumienia. I słusznie, bowiem od tamtej pory szatyn nie odezwał się do niej ani słowem. Ignorował ją podczas kolacji, teraz nawet się nie przywitał. W ciszy siadają z tyłu, każde wpatrując się w krajobraz za oknem, przysuwając się jak najbliżej drzwi. Patrycja z Kubą nie wiedząc i nie rozumiejąc tego, co dzieję się miedzy przyjaciółmi wymieniają jedynie zdziwione spojrzenia, a wszystkie próby rozluźnienia atmosfery kończą się fiaskiem. Niezręczna atmosfera, która powstała przez ostatnie 30 minut udzieliła się każdemu, dlatego chcąc uniknąć kłótni dziewczyny rozdzieliły się od Michała i Kuby od razu po wejściu do sklepu.
- Co jest grane? - pytanie, które Jakub od razu zadaje Kądziowi.
- O co chodzi między Tobą a Michałem? - pytanie, które Patrycja od razu zadaje Amelce.
- Nic / O nic. – odpowiedzi, której udzielają obydwoje. 
Żadne nie chce wyjawić prawdy. Żadne nie chce rozmawiać na temat drugiego, bo co mieliby teraz powiedzieć? Przez tyle czasu ukrywali prawdę. Tajemnice, sekrety – właśnie to są jedne z przyczyn ich niepowodzenia, a teraz mieliby tak po prostu o tym mówić? Bez sensu. Wszystko poszłoby na marne.
Muśnięcie – niewyobrażalnie czuły gest i wcale nie chodzi tu o pocałunek. Nikt nie wie, co czuje dziewczyna, gdy chłopak, w którym jest zakochana, opuszkiem kciuka muśnie jej policzek, jej wargi, kiedy subtelnym ruchem uniesie jej podbródek... Kiedy miedzy dwojgiem ludzi rodzi się uczucie, każdy dotyk jest na wagę złota. Przypadkowe otarcia… Dotknięcia... Każde przyprawia o szybsze bicie serca. Jednak, kiedy w drodze powrotnej dłoń Amelki, przypadkowo, styka się z dłonią Michała nie ma ciarek, dreszczy i motylków w brzuchu. Zamiast tego wymieniają chłodne spojrzenia. Można rzec, że odskakują od siebie jak oparzeni. Szybkość, z którą szatyn zabiera dłoń utwierdza tylko Amelkę w tym, jak bardzo go uraziła. Mówi się, że kobiety są obrażalskie i uparte. Nic bardziej mylnego. Nie ma nic gorszego niż urażona męska duma. Uparte, ślepie i głupie osły. Przewracając oczami szatynka wyjmuje telefon i nie unosi znad niego wzroku przez resztę drogi. Michał z kolei przez cały czas wyzywa się w myślach od kretynów. Ma 25 lat na karku, a zachowuje się jak nastolatek, jak gówniarz. Na co mu te całe udawanie obrażonego? Po co tak się uniósł? Wie, że nic tym nie osiągnie, a tylko bardziej się ośmiesza. Stwarza problemy, które można byłoby uniknąć. Przez tą całą szopkę wszyscy zauważyli, że między nim a szatynką jest coś nie tak. Jeszcze tego brakuje, aby zaczęli drążyć. Właśnie dlatego wieczorem postanawia zachować się tak, jak przystało na dorosłego mężczyznę. Postanawia przeprosić Amelkę. Jednak jak zwykle zabiera się do tego od dupy strony… Nie zwraca uwagi na nic. Nie liczy się już nic innego. Podrywa się z leżaka i prawie, że biegnie do jej pokoju. Nawet nie puka. Jak gdyby nic wparowuje do jej pokoju, a kiedy przed jego oczami ukazuje się szatynka owinięta samym ręcznikiem, staje jak wryty. Puls podskakuje mu dwukrotnie, a w brzuchu czuje mrowienie. Odprowadza wzrokiem kropelki wody, które z włosów spływają na jej opalone ramiona. Ma wrażenie jakby w pokoju było ze 40 stopni.
- Co Ty tu… - po chwili słyszy jej delikatny głosik, który jest ukojeniem dla jego uszu.
- Ja… Ja… Chciałem tylko… - nie jest w stanie posklejać zdania. – Ja… - z każdym kolejny słowem Amelka patrzy na niego z coraz większą irytacją. Coraz bardziej także zaciska ręcznik nad biustem. – Przepraszam. – w końcu udaje mu się wyksztusić. – Przepraszam za moje zachowanie.
- Michał… - Kądziu z zaskoczeniem obserwuje jak szatynka uśmiecha się, a oczy zaczynają jej błyszczeć. Ma wrażenie, że oddycha z ulgą i coraz mniej z tego rozumie. Znowu ma przed sobą niewinną i subtelną istotkę, a nie wredną, wygadaną i oziębłą panienkę, która próbowała przed nim grać. Nie jest w stanie się jej oprzeć. Oblizuje wargi i robi krok w przód. Serce wali mu coraz mocniej. Wolnym krokiem podchodzi coraz bliżej, a kiedy jest na wyciągnięcie ręki nagle zatrzymują go jej słowa.
- Poczekaj. Ubiorę się i porozmawiamy. – właśnie kubeł zimnej wody został wylany na jego głowę. Amelka znika za drzwiami łazienki, a on czuje rozczarowanie. Bierze głęboki oddech i z rezygnacją zamyka powieki. Na co liczył przez ostatnie kilkadziesiąt sekund? Przyszedł, aby się pogodzić, a tymczasem nie wiele brakowało, aby rzucił się na nią jak zwierzę. 


Wracam! :)))
Zgodnie z obietnica od dziś pomału wracam ze wszystkim :)
Jutro postaram się dodać nowy rozdział na Sparkle, 
a także mam nadzieję, że zdążę nadrobić część zaległości!

Pozdrawiam :* 

*** Nowy rozdział również na Sparkle in the eyes

17 czerwca 2013

Info.


Niestety, ale w związku ze złośliwością rzeczy martwych, z nauką na najważniejszy egzamin w życiu ( :/ ) i szkoleniem do pierwszej pracy ( :D ) JESZCZE przez ten tyg nie pojawi się nic nowego... :(((

Przez ostatni tydzień również narobiły mi się znowu ( :( ) zaległości na Waszych blogach, ale obiecuję wszystko nadgonić!

Nowe rozdziały, a także komentarze pod straconymi przeze mnie Waszymi rozdziałami będą pojawiać się systematycznie od przyszłego poniedziałku.

Przepraszam i mam nadzieję, że zaczekacie jeszcze tych kilka dni.

Pozdrawiam Was serdecznie! :*

10 czerwca 2013

Rozdział 3.

Weekend – 2 dni, na które czekamy cały tydzień, a które zazwyczaj mijają w mgnieniu oka. Tak samo było i tym razem. Zwłaszcza, że pół soboty Amelka z Dawidem spędzili w samochodzie, a dopiero wieczór w towarzystwie znajomych. Pół niedzieli relaksu, a już popołudniu szatynka obserwuje bruneta, który zbiera porozrzucane po całym pokoju rzeczy. Przyglądając się zagubionemu Dawidowi, który zdezorientowany drapie się po głowie i rozgląda się po sypialni trzeci raz, Amelka nie może powstrzymać się od śmiechu. Nie sądziła, że ma za chłopaka takiego bałaganiarza. Przy okazji zaczyna zastanawiać się jakim cudem brunet nie gubi swoich rzeczy w hotelach.
- Szkoda, że musisz wracać. – ze smutną miną opiera się o komodę.
- Wiesz, że chciałbym zostać. – Dawid unosi wzrok znad torby i uśmiecha się do niej czule.
- Wiem, wiem… Treningi, przygotowania… - Amelka zaczyna wyliczać wywracając oczami. – Za chciało mi się sportowca… Jakbym nie miała tego dość przez całe życie… Jak nie brat to znajomi…
- Ejjj… Myślałem, że jestem spełnieniem Twoich marzeń. – brunet porusza ochoczo brwiami.
- Jakbym nie mogła wziąć się za jakiegoś normalnego chłopaka. – kontynuuje. – Takiego, co by był cały czas na miejscu. Pracowałby od 8 do 15.
- W banku albo biurze? – pyta Dawid, niechlujnie wrzucając znalezione koszulki do torby.
- Dokładnie!
- Zanudziłabyś się z nim na śmierć. – zaczyna się śmiać i zagryzając wargę podchodzi do Amelki, po czym namiętnie wpija się w jej usta.
- Skąd wiesz, że z Tobą się nie nudzę? – szatynka pyta prowokująco, pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
- Zaraz się przekonamy. – Dawid przerzuca ją przez ramię i podchodzi do łóżka.
- Myślałam, że musisz już jechać. – Amelka coraz bardziej go prowokuje. – Mówiłeś, że się śpieszysz…
- Jeszcze mam chwile. – uśmiecha się zawadiacko i delikatnie muska ją po szyi.
- Właśnie o tym mówię! – szatynka ożywia się, jednocześnie wplatając palce we włosy bruneta. – Myślę, że… Taki bankowiec… Miałby dużo więcej… Niż… Chwilę… - Amelka szepcze mu do ucha, lecz już po chwili nie jest w stanie się z nim droczyć i ulega jego pieszczotom…

W tym samym czasie przyjaciele z dzieciństwa korzystają z ostatnich „chwil wolności”. Rozłożeni na leżakach sączą piwo i jak zwykle rozmawiają o siatkówce, samochodach i kobietach. Tematy, które przewijają się w każdej ich rozmowie.
- Przydałby się nam taki męski wypad. – temat zmienia Kuba.
- Ja Ci dam męski wypad. – tuż za ich plecami słychać zachrypnięty głos Patrycji.
Wszyscy jak jeden mąż podrywają się z miejsc i z uśmiechem od ucha do ucha witają się ze swoimi partnerkami. Wszyscy z wyjątkiem Michała. Na jego szczęście Iwona nie mogła przyjechać. Nie udało jej się załatwić wolnego w pracy. On z kolei zrobił wszystko, aby nie przegapić tego wyjazdu. Sam do końca nie wie, jakim cudem udało mu się ją przekonać do tego wypadu. W końcu wydawać by się mogło, że powinni spędzać razem każdą wolną chwilę, a tymczasem spędzają osobno wakacje.
- Kochanie… - Kuba od razu podlizuje się do swojej dziewczyny. – Nawet nie wiesz jak się za Tobą stęskniłem. – mocno się do niej przytula.
- Nie czaruj mi tu. Lepiej mów gdzie ta Twoja siostrzyczka. – blondynka rozgląda się po całym tarasie, lecz nigdzie nie zauważa Amelki.
- Pomaga Dawidowi w pakowaniu.
- Jakby sam nie umiał… - burczy pod nosem Kądziu.
- Siema Misiek. – Patrycja zwraca się do szatyna. – A właśnie jaki on jest? Takie ciacho jak mówiła? – uśmiechnięta porusza brwiami.
- Ciacho? – dziwi się Kuba i politowaniem patrzy na ukochaną.
- Ciacho. Przystojny, dobrze zbudowany, zabawny. – dziewczyna wymienia, czym celowo bardziej go denerwuje. – No, więc jak?
- Szkoda gadać. – podsumowuje Kądzioła.
- No, co Ty? Aż tak źle? – blondynka spogląda na swojego chłopaka. – A Amelka tak go wychwalała… W ogóle to, co Ty taki zamyślony? – zwraca się do Kuby.
- Wiedziałem, że jak zaprzyjaźnisz się z moją siostrą to nic dobrego z tego nie wyjdzie…
- Głupek. – Patrycja puka się w czoło i kręci głową na słowa chłopaka.
- Żartuje. Chodźcie! – ruchem ręki wskazuje dziewczynom na leżaki. – Pijecie? Piwo? Wino? – pyta rozochocony. A reszta chłopaków mu wtóruje.
- Drinki! – jednogłośnie decydują dziewczyny.
- Wakacje czas zacząć! – wszyscy radośnie wznoszą toast.

Smutek po pożegnaniu zamienia się w salwę śmiechu. Dziewczyny są w swoim żywiole i w błyskawicznym tempie nadrabiają stracony czas. Chłopaki nawet nie próbują już za nim nadążyć. Nie mają szans. Dziewczyny zmieniają tematy jak rękawiczki, do tego jedna przekrzykuje drugą, każda mówi o czym innym, a najdziwniejsze, że wszystkie wiedzą, o co chodzi. Kobiety…
- Nie mam sił. – Amelka poprawia włosy i wstaje, aby rozprostować kości. Od śmiechu boli ją zarówno brzuch, jak i policzki. Dawno już się tak nie czuła. Tego jej było trzeba. Z pustą szklanką idzie do kuchni po wodę, lecz nieruchomieje, kiedy do niej wchodzi. Ku jej oczom od razu ukazuje się Kądzioła, robiący kolejne drinki. Nie wiedząc, co robić, odwraca się na pięcie i już ma zamiar wyjść, gdy zatrzymują ją słowa chłopaka.
- Cały czas będziesz mnie unikać? – na dźwięk głosu Michała po jej plecach przechodzą, aż ciarki. To niewyobrażalne jak bardzo jego głos od zawsze na nią działał. Bierze głęboki oddech i podchodzi do lodówki. Pomału wyciąga dzbanek i bez słowa napełnia szklankę wodą. – Spokojnie. Już wychodzę. – dodaje Michał, gdy dziewczyna jedynie go wymija.
- Nie wiedziałam, że tu będziesz… - Amelka odzywa się, dopiero gdy szatyn kończy ustawiać szklanki na tacy i już ma zamiar wyjść z kuchni.
- W kuchni czy tutaj? – Michał odwraca się do niej i patrzy jej prosto w oczy. Jednak nie widzi w nich tego, co widział kiedyś.
- Co Ty tu robisz? – szatynka mruży oczy i pyta z wyrzutem. – Nie powinieneś grać? Albo chociaż trenować? – pyta ze złością, co nie uchodzi jego uwadze. – Przecież trwa sezon…
- Mam kilka dni wolnego. – Michał mówi z niezadowoleniem. – Kontuzja. – dodaje i przenosi wzrok na nogę. Amelia robi to samo i dopiero teraz zauważa jego zabandażowane kolano. Nerwowo przygryza wargę i czuje się głupio, ponieważ wcześniej niczego nie zauważyła. Daje tym samym Kądziowi jasno do zrozumienia, że w ogóle się nim nie interesuje. W końcu inaczej wiedziałaby o jego problemach ze zdrowiem. W myślach sama wyzywa się od idiotek, a jego smutne i rozczarowane oczy sprawiają, że czuje jeszcze większe wyrzuty sumienia. Ponownie zapada niezręczna cisza. Michał jeszcze przez chwilę nie odrywa od niej wzroku, lecz kiedy Amelka odwraca się od niego, rezygnuje. Wie, że teraz nic nie wskóra. Ponownie chwyta za tacę, wymija dziewczynę i już ma zamiar wyjść, lecz nie może się powstrzymać.
- Nie sądziłem, że moja obecność będzie Ci, aż tak przeszkadzać… - dodaje, zatrzymując się w progu.
Oszołomiona Amelka stoi na środku kuchni jeszcze dobrych kilka minut. Michał zawsze na wszystko reagował bardzo emocjonalnie i chociaż wydaje się być twardy, zawsze wszystko brał do siebie, i chyba właśnie dlatego jego zarzut tak bardzo ją zabolał. Powinna się cieszyć, bo teraz powinien dać jej spokój, lecz wcale nie jest zadowolona...

Oczywiście mam nadzieję, że żadna kontuzja do nikogo się nie przypałęta! :)
Czekałyście na wyjazd Dawida, więc proszę bardzo :). 
Nie oznacza to jednak, że znika raz na zawsze ;p. Pozdrawiam :)

* Jeśli jesteście ciekawie jak ja wyobrażam sobie Dawida, zapraszam do zakładki Bohaterowie, która uległa małej poprawce ;)

5 czerwca 2013

Rozdział 2.

Upalny sierpniowy wieczór. Blask czerwonego słońca odbija się od spokojnego niczym tafla lodu jeziora. Brak wiatru. Brak jakichkolwiek szmerów czy szumów. Cisza. Nie wiadomo, jakim cudem, ale las i woda wyciszają burczące silniki przejeżdżających po pobliskiej drodze samochodów i motorów, choć powinny tylko je wzmacniać. W tym miejscu zawsze panowały inne reguły, z czego Amelka doskonale zdaje sobie sprawę. Nieskazitelny spokój, który panuje wokół przerywają głosy i śmiechy grupki przyjaciół z dzieciństwa, która  bawi się na ogromnym, drewnianym tarasie przy skwierczącym grillu i dennych piosenkach disco polo. Niektórzy już nieco chwiejnym krokiem próbują wykonywać niestworzone ruchy taneczne, inni z butelką piwa w dłoni toczą zacięte dyskusje o życiu. Tuż między nimi, z wymuszonym uśmiechem na ustach, naprzeciwko Michała siedzi nie kto inny, jak właśnie szatynka. Minęło kilka godzin, a oni nie zamienili bezpośrednio ze sobą ani jednego słowa. Są tak blisko siebie, a jakby jedno bało się zagadać do drugiego. Czy to strach, a może niechęć? Jedno kątem oka zerka na drugie, lecz gdy ich spojrzenia spotykają się ze sobą, peszą się niczym nastolatki. Tyle podchodów, a ich wzrok nie spotyka się ze sobą na dłużej niż kilka sekund, mimo że kiedyś jedno mogło wpatrywać się w drugie godzinami... Czas wszystko zmienia. Zmieniają się upodobania, potrzeby, zachowania, a przede wszystkim uczucia. Amelia, jakby chcąc to udowodnić, siada na kolanach Dawida i czule szepcze mu coś do ucha. Brunet uśmiecha się zawadiacko, po czym całuje ją w czubek nosa i obojgu pojawiają się błyszczące ogniki w oczach. Czy robi to specjalnie? W pewnym sensie tak. Liczy, że Kądzioła da jej spokój. Czy chce zrobić mu na złość? Nawet jeżeli nie, to szatyn tak to odbiera. Czuje wewnątrz złość. Na pewien sposób może i zazdrość? W chwili obecnej jest bezradny. Jedynie mocniej zaciska dłoń na szyjce butelki i upija duży łyk złotego napoju. Aż dziwne, że szkło nie pęka pod naciskiem jego silnego uścisku. Jest wściekły, a mimo to nie może oderwać od nich oczu. Im dłużej na nich patrzy, tym większe czuje rozczarowanie. Nie tak wyobrażał sobie te wakacje. Tyle na to czekał. Tyle razy układał je sobie w głowie. Nie mógł doczekać się, kiedy w końcu spotka Amelkę, a tymczasem wszystko idzie nie tak, jak sobie zaplanował. Nie ma nawet okazji, żeby na spokojnie z nią porozmawiać. Z niechęcią odchodzi wchodzi do środka i odbiera dzwoniący po raz trzeci telefon. Z jeszcze większą niechęcią rozmawia ze swoją dziewczyną. Próbuje zbyć ją pod byle pretekstem. Chce jak najszybciej wrócić na taras, lecz ona opowiada o każdej pierdole, a jego irytuje to jeszcze bardziej niż zwykle. Iwona gada jak najęta, a on w myślach odlicza czas, który spędza z dala od Amelki. Kiedy w końcu kończy rozmowę i wraca na zewnątrz, staje jak wryty. Nie wiedząc czemu nie może oderwać wzroku od wygłupiającej się na brzegu jeziora szatynki z Dawidem, którzy chlapią się i ganiają niczym małe dzieci, a ich śmiechy odbiją się echem po wodzie. Michał w milczeniu podchodzi do przyjaciela i opiera się obok niego o barierkę. Dwóch dorosłych mężczyzn, a wpatrują się w zakochaną parę, jakby nigdy w życiu nie widzieli niczego podobnego. Milczą, a każdy w głowie ma, co innego… - Kuba nie może wyjść z podziwu, że jego mała siostrzyczka dorosła. Do tej pory nie zauważał, że mała dziewczynka, którą zawsze bronił, stała się kobietą. W dodatku po raz pierwszy w życiu przedstawiła mu swojego chłopaka. Nigdy wcześniej tego nie robiła. Zawsze mówiła, że nie są tego warci, szkoda na ich czasu, bo za chwilę i tak będą następni. Widocznie Dawid jest inny. Najważniejsze dla niego jest to, żeby szatynka była szczęśliwa. Nic innego się nie liczy. Z dumą przygląda się siostrze. Michał z kolei nie może dopuścić do myśli, że Amelka może być z kimś takim jak brunet. A może bardziej chodzi oto, że w ogóle z kimś jest? W momencie, w którym Dawid unosi ją do góry i kładzie dłonie na jej pośladki, szatyn zagryza wargę. Jak jego delikatna Amelka może być z tym pakerem? Szatyn przymyka oczy i przypomina sobie jak wrażliwe i miękkie w dotyku było jej ciało. Ciało, po którym teraz błądzą te wielkie łapska.
- Skąd ona go wytrzasnęła? – Michał zwraca się do Kuby, tym samym przerywając ciszę, w której tkwili.
- Poznali się na jakieś imprezie.
- Patrzcie, a podobno nie imprezuje… - szatyn od razu podłapuje. – Taki sportowiec…
- Odezwał się sportowiec, co nie imprezuje. – Kuba wywraca oczami i podśmiewa się z przyjaciela.
- Nie podoba mi się on.
- I dobrze. Ważne, że jej się podoba.  – żartując, Kuba poklepuje Kądzia po ramieniu. – Amelka wygląda na szczęśliwą. Zmieniła się. Wydoroślała…
- Trzeba mieć go na oku. – Michał mówi z pełną powagą i od razu postanawia, że będzie to robił.
- Wyluzuj. Co Ci odbiło? – szatyn nie rozumie zachowania Michała.
- To nie jest chłopak dla niej. Jeszcze się przekonasz…

Apogeum złości przychodzi późną porą, kiedy wszyscy kładą się spać. Michał i Amelka od lat zajmowali pokoje naprzeciwko siebie. Na początku z przymusu, ponieważ tylko ten był wolny, jednak z każdymi kolejnymi wakacjami coraz bardziej im się to podobało. Szatyn nieraz zakradał się do jej pokoju. Tak też miało być i tym razem. Michał myślał, że ta niewielką odległość, która będzie ich dzielić przez najbliższe dni pomoże mu w odbudowie ich relacji. Nie przypuszczał, jednak że Amelka będzie w pokoju z kimś innym niż on. Podirytowany rzuca się na łóżko, a jego wyobraźnia podsuwa mu kolejne obrazy tego, co może dziać się za białymi drzwiami... Chcąc, odgonić od siebie te myśli sięga po laptopa. Wiadomości, filmiki, aukcje, a nawet portale plotkarskie. Nic nie jest w stanie zagłuszyć myśli, które krążą po jego głowie. Michał zaczyna zdawać sobie sprawę, że musi coś z tym zrobić, a zaczyna od wpisania w wyszukiwarkę Dawida. Ku zdziwieniu, nie znajduje tego, na co liczył. Jedynie kilka informacji z klubu, kilka zdjęć z walk... Tego wszystkiego jest bardzo mało. W końcu Dawid dopiero zaczyna stawiać kroki, jaki profesjonalny zawodnik.
- Pff... - mówi pod nosem patrząc na bilans jego walk. Głupek, który walenie po mordach uważa za sport - dodaje w myślach. Zaczyna stukać palcami w obudowę laptopa i całą noc spędza na swoich bezsensownych rozmyśleniach... 

Poranek również nie rozpoczyna się przyjemnie. Pierwsze, co widzi, schodząc na dół to całująca się Amelka z Dawidem. Jeżeli tak ma to wyglądać, to będzie musiał zastanowić się, co zrobić, aby wytrwać do końca tych nieszczęsnych wakacji. Robiąc, kawę przysłuchuje się ich rozmowie.
- Jak to idziesz biegać? - słyszy zdziwiony głos szatynki. - Sam? Nie znasz okolicy...
- Kochanie. - przerywa jej brunet. - Jestem dużym chłopcem. Dam radę. - ponownie ją całuje. - No, chyba, że chcesz iść ze mną...
- W życiu. - prycha, a ton jej głosu wywołuje uśmiech nie tylko u Dawida, ale także i u niewyspanego Michała. Chwilę później chłopak wychodzi, a Amelka wchodzi do kuchni.
- Nie martw się. - Michał zwraca się do niej. - To duży chłopiec... 
- Bardzo duży... - odpowiada szatyna, czym zbija Kądzia z tropu. - Zazdrościsz? - pyta unosząc brew, po czym kolejny raz wychodzi nie czekając na odpowiedź. Zaskoczenie Michała niedługo potem przeradza się w zaintrygowanie. Co więcej ta jej zadziorność zaczyna mu się podobać...


Nie tak to sobie wyobrażałam... Myślałam, że tak będzie łatwiej przedstawiać Wam każdą ze stron, 
a teraz wszystko wydaje się być do d... Chyba przeceniłam sama siebie. Trudno...
Tak zaczęłam, więc tak skończę, ale z góry przepraszam za wszystkie błędy i dziękuję za wytrwałość, która na pewno przyda się nie jednej z Was ;)