- Proszę.
- Hej. – z
uśmiechem do jej pokoju wchodzi Patrycja. – Jedziemy do sklepu. Jedziesz z
nami?
- Do sklepu?
O tej godzinie? – Amelka patrzy z zaskoczeniem na przyszłą bratową.
- Żebyś Ty
widziała, jakie oni zakupy zrobili… - dziewczyna wywraca oczami, zresztą jak
zwykle, gdy narzeka na chłopaków. – Trzeba uzupełnić zapasy, a przed nami
kawałek drogi do supermarketu. Poza tym później będą kolejki i szkoda pogody…
- Dobra,
dobra. – szatynka wchodzi blondynce w zdanie i ją ucisza. – Pojadę! Daj mi 5
minut.
Niedługo
potem, gotowa wychodzi przed dom. W luźnej sukience za kolano, sandałkach na
koturnie i luźno splecionym kłosie wygląda oszałamiająco, co nie uchodzi uwadze
Michała. Amelka z kolei przystaje na jego widok. Jest jej głupio z powodu
wieczornej rozmowy. Znowu ma wyrzuty sumienia. I słusznie, bowiem od tamtej
pory szatyn nie odezwał się do niej ani słowem. Ignorował ją podczas kolacji,
teraz nawet się nie przywitał. W ciszy siadają z tyłu, każde wpatrując się w
krajobraz za oknem, przysuwając się jak najbliżej drzwi. Patrycja z Kubą nie
wiedząc i nie rozumiejąc tego, co dzieję się miedzy przyjaciółmi wymieniają jedynie
zdziwione spojrzenia, a wszystkie próby rozluźnienia atmosfery kończą się
fiaskiem. Niezręczna atmosfera, która powstała przez ostatnie 30 minut udzieliła się każdemu, dlatego chcąc
uniknąć kłótni dziewczyny rozdzieliły się od Michała i Kuby od razu po wejściu
do sklepu.
- Co jest grane? - pytanie, które Jakub od razu zadaje Kądziowi.
- O co chodzi między Tobą a Michałem? - pytanie, które Patrycja od razu zadaje Amelce.
- Nic / O nic. – odpowiedzi, której udzielają obydwoje.
Żadne nie chce wyjawić prawdy. Żadne nie
chce rozmawiać na temat drugiego, bo co mieliby teraz powiedzieć? Przez tyle czasu
ukrywali prawdę. Tajemnice, sekrety – właśnie to są jedne z przyczyn ich
niepowodzenia, a teraz mieliby tak po prostu o tym mówić? Bez sensu. Wszystko
poszłoby na marne. - O co chodzi między Tobą a Michałem? - pytanie, które Patrycja od razu zadaje Amelce.
- Nic / O nic. – odpowiedzi, której udzielają obydwoje.
Muśnięcie – niewyobrażalnie
czuły gest i wcale nie chodzi tu o pocałunek. Nikt nie wie, co czuje
dziewczyna, gdy chłopak, w którym jest zakochana, opuszkiem kciuka muśnie jej policzek, jej wargi,
kiedy subtelnym ruchem uniesie jej podbródek... Kiedy miedzy dwojgiem ludzi rodzi się
uczucie, każdy dotyk jest na wagę złota. Przypadkowe otarcia… Dotknięcia...
Każde przyprawia o szybsze bicie serca. Jednak, kiedy w drodze powrotnej dłoń Amelki, przypadkowo, styka się z dłonią Michała nie ma ciarek, dreszczy i motylków w brzuchu. Zamiast tego wymieniają chłodne
spojrzenia. Można rzec, że odskakują od siebie jak oparzeni. Szybkość, z którą
szatyn zabiera dłoń utwierdza tylko Amelkę w tym, jak bardzo go uraziła. Mówi
się, że kobiety są obrażalskie i uparte. Nic bardziej mylnego. Nie ma nic
gorszego niż urażona męska duma. Uparte, ślepie i głupie osły. Przewracając
oczami szatynka wyjmuje telefon i nie unosi znad niego wzroku przez resztę
drogi. Michał z kolei przez cały czas wyzywa się w myślach od kretynów. Ma 25
lat na karku, a zachowuje się jak nastolatek, jak gówniarz. Na co mu te całe
udawanie obrażonego? Po co tak się uniósł? Wie, że nic tym nie osiągnie, a
tylko bardziej się ośmiesza. Stwarza problemy, które można byłoby uniknąć.
Przez tą całą szopkę wszyscy zauważyli, że między nim a szatynką jest coś nie
tak. Jeszcze tego brakuje, aby zaczęli drążyć. Właśnie dlatego wieczorem
postanawia zachować się tak, jak przystało na dorosłego mężczyznę. Postanawia
przeprosić Amelkę. Jednak jak zwykle zabiera się do tego od dupy strony… Nie zwraca uwagi na nic. Nie liczy się już nic innego. Podrywa się z leżaka i prawie, że biegnie do jej pokoju. Nawet nie puka. Jak
gdyby nic wparowuje do jej pokoju, a kiedy przed jego oczami ukazuje się
szatynka owinięta samym ręcznikiem, staje jak wryty. Puls podskakuje mu dwukrotnie, a w brzuchu czuje mrowienie. Odprowadza
wzrokiem kropelki wody, które z włosów spływają na jej opalone ramiona. Ma
wrażenie jakby w pokoju było ze 40 stopni.
- Co Ty tu…
- po chwili słyszy jej delikatny głosik, który jest ukojeniem dla jego uszu.
- Ja… Ja…
Chciałem tylko… - nie jest w stanie posklejać zdania. – Ja… - z każdym kolejny
słowem Amelka patrzy na niego z coraz większą irytacją. Coraz bardziej także
zaciska ręcznik nad biustem. – Przepraszam. – w końcu udaje mu się wyksztusić. –
Przepraszam za moje zachowanie.
- Michał… -
Kądziu z zaskoczeniem obserwuje jak szatynka uśmiecha się, a oczy zaczynają jej
błyszczeć. Ma wrażenie, że oddycha z ulgą i coraz mniej z tego rozumie. Znowu ma przed sobą niewinną i subtelną istotkę, a nie wredną, wygadaną i oziębłą panienkę, która próbowała przed nim grać. Nie
jest w stanie się jej oprzeć. Oblizuje wargi i robi krok w
przód. Serce wali mu coraz mocniej. Wolnym krokiem podchodzi coraz bliżej, a kiedy jest na wyciągnięcie ręki
nagle zatrzymują go jej słowa.
- Poczekaj.
Ubiorę się i porozmawiamy. – właśnie kubeł zimnej wody został wylany na jego głowę. Amelka znika za drzwiami łazienki, a on
czuje rozczarowanie. Bierze głęboki oddech i z rezygnacją zamyka powieki. Na co liczył przez ostatnie kilkadziesiąt sekund? Przyszedł, aby się pogodzić, a tymczasem nie wiele brakowało, aby rzucił się na nią jak zwierzę.
Wracam! :)))
Zgodnie z obietnica od dziś pomału wracam ze wszystkim :)
Jutro postaram się dodać nowy rozdział na Sparkle,
a także mam nadzieję, że zdążę nadrobić część zaległości!